„Jedyny skuteczny i długotrwały sposób, by rozwiązać nasilenie depresji i fobii, to zakończenie ustroju gospodarczego, który wpycha miliardy ludzi w splątaną, niepewną sytuację”
[Source]
W przeciągu ostatnich kilku dziesięcioleci, częstotliwość występowania depresji i fobii społecznej odnotowała ogromny wzrost, co znalazło wyraz w społeczeństwie zarówno w sposób jasny jak i bardziej subtelny. Amerykańska agencja ds. Zdrowia publicznego, CDC podaje, że „od 1999 do 2014 roku, dostosowana do wieku częstotliwość samobójstw wzrosła o 24%”. Mental Health America donosi, że „częstość występowania depresji wśród młodzieży wzrosła z 5,9% w 2012 do 8,2% w 2015.” Ktokolwiek, kto korzysta z Internetu nawet sporadycznie może potwierdzić wzrost występowania treści związanych ze zdrowiem psychicznym, w tym artykułów odnośnie holistycznego stylu życia oraz memów, których puentą jest brak chęci twórcy do życia. Głęboko wymowne jest również sugerowane zapytanie w Google, które pojawiło się podczas tworzenia tego artykułu i brzmiało „why is everyone so depressed (dlaczego każdy jest taki przygnębiony).”
Nie jest niczym zaskakującym, że społeczeństwo zmagające się z bezprecedensowym brakiem pracy, stagnacją wynagrodzeń, interwencjami wojskowymi oraz atomizacją jednostek zrodzi uczucia beznadziei, niepewności, alienacji, oraz wzrostu występowania depresji i fobii społecznej. Lee Singh Gill szczegółowo opisał to w artykule pt. „Self-Harm, Suicide and Capitalist Alienation,” dostępnym na Marxist.com. Pogląd, że depresja jest w ogromnym stopniu kształtowana przez obiektywne warunki zyskała na popularności nawet w liberalnych kręgach wraz z niedawną publikacją, Lost Connections autorstwa Johanna Hariego, który wyjaśnia społeczne podstawy depresji, choć nie wskazuje on jasno kapitalizmu jako źródła problemu.
Można kłócić się, że wzrost w ilości diagnozowanych przypadków depresji czy fobii społecznej jest jedynie wynikiem wzrostu świadomości tych problemów. Z pewnością jest w tym twierdzeniu ziarno prawdy, jednakowoż nie można w ten sposób tłumaczyć również bardziej obiektywnie mierzalnych problemów, jak liczba samobójstw, zachowań autodestrukcyjnych oraz hospitalizacji związanych ze stanem zdrowia psychicznego. Nie można również tak wytłumaczyć wniosków badania opublikowanego w 2009 roku wClinical Psychology Review, które wskazuje że od 1938 roku, uczniowie szkół średnich i studenci w USA zgłaszali coraz częściej objawy depresji i lęku, nawet jeśli nie były one traktowane w sposób kliniczny.
Z tego kryzysu alienacji i zdrowia psychicznego, wyrosły równolegle dwa trendy – rozwój osobisty i dbanie o siebie (traktowane tu jako subkultury, nie należy ich mylić z samymi konceptami o takich nazwach). W ogromnym stopniu oparte na Internecie i skierowane głównie do millenialsów, oba trendy przedstawiają swoje założenia jako rozwiązania ekonomicznych i/lub psychologicznych kłopotów, z którymi zmaga się tak wiele osób. I choć subkultury te wyrażają się w bardzo różny od siebie sposób, łączy je jedna podstawowa cecha – wadliwe, indywidualistyczne podejście do kolektywnych z natury problemów.
Kultura rozwoju osobistego jest przede wszystkim praktykowana przez młodych mężczyzn, którzy otwarcie sprzeciwiają się ideałom, które uważają za „lewicowe”. Skupiają się oni intensywnie na zarabianiu i inwestowaniu pieniędzy, rozwoju siły fizycznej, rozwoju kontaktów społecznych oraz ogólnej wiedzy i „hartowaniu się” jako takim. Ich celem jest stanie się samowystarczalnym, odtworzenie tradycyjnych reguł męskości i „ciężka praca by osiągnąć swoje miejsce na świecie”. Wraz z „przedsiębiorczymi” celami idzie chęć zbudowania romantycznego związku i założenia rodziny, przedstawianych jako lek na samotność. Ponadto, istnieje nacisk na pełne zaakceptowanie różnych hierarchii na świecie i wiara, że będą one obecne zawsze.
Kultura rozwoju osobistego skupia się na „przedsiębiorczości”, samowystarczalności i przywróceniu tradycyjnych reguł męskości.
Te koncepcje nie są niczym nowym. Protestancka etyka pracy i ideał głowy rodziny, która wszystko zawdzięcza własnej pracy sięga korzeniami wiele wieków wstecz. Ale wraz z malejącymi możliwościami na rynku pracy, wzrostem samotności i światem będącym w stanie niepowstrzymanego rozkładu, odradza się zainteresowanie tymi ideałami, kiedy ludziom brakuje bardziej spójnego wyjaśnienia przyczyn otaczających ich zjawisk. W uproszczeniu, subkultura ta proponuje klasyczny pomysł, by przywrócić „tradycyjne wartości” w celu „naprawy” społeczeństwa, wsadzony w pasujące do Internetu ramy. I choć subkulturze tej brak języka w wyraźny sposób nawiązującego do zdrowia psychicznego, możemy mieć pewność, że jakikolwiek trend, który skupia się na polepszaniu zdrowia fizycznego, „leczeniu” samotności i jak to określa de facto przywódca subkultury, prof. Jordan B. Peterson, „radzenie sobie samemu z problemami” jest głęboko zakorzenione w kryzysie zdrowia psychicznego, za który w ostateczności odpowiada kapitalizm.
Warto dodać, że subkultura ta często jest furtką do zainteresowania prawicowymi poglądami politycznymi (o ile to zainteresowanie nie jest już obecne), budowanego poprzez odurzająco proste propozycje i antylewicowe nastroje wyrażane przez Jordana Petersona w jego tweetach i klipach na YouTube. Dokładne wyłożenie ogromnej wiedzy politycznej Petersona jest zbyt skomplikowane, by zawrzeć je w tym artykule. Dość powiedzieć, że, czy o to mu chodzi czy nie, Postać Najwyższego Ojca (jego słowa) z YouTube, nie zachęca jedynie młodych ludzi do pracy nad sobą, ale umyślnie przyciąga ich do siebie przynętą rozwoju osobistego, by w odpowiednim momencie gwałtownie przeciągnąć ich w stronę prawicy.
Jednakże współczesna indywidualistyczna ideologia nie wyraża się jedynie we wspomniany prawicowy sposób. Z drugiej strony widzimy kulturę dbania o siebie, której promotorki_rzy mają w dużej mierze liberalne tendencje światopoglądowe i otwarcie akceptują terminologię zdrowia psychicznego. Subkultura ta sugeruje środki takie jak wydawanie pieniędzy lekką ręką, przyznawanie sobie nagród, stosowanie odpowiedniej diety i ćwiczeń, picie wody, korzystanie z terapii, medytacja, holistyczne podejście do zdrowia i pozytywne myślenie jako rozwiązania na rosnące zjawiska depresji czy fobii społecznej. Jak sugeruje ten tok myślenia, przyczyną psychicznego cierpienia jest po prostu to, że ludzie przestali się skupiać na sobie. Gdyby ludzie tylko traktowali siebie lepiej, być może czuli by się lepiej. Lecz ograniczone, błędne rozumienie dlaczego jakość i stopień zaspokojenia ludzkich potrzeb takich jak zdrowe odżywianie i wypoczynek pogorszyły się w ciągu ostatnich lat, propagatorki_rzy tej subkultury wierzą, że depresja i fobia społeczna są głównie osobistymi problemami – za które odpowiada przede wszystkim brak równowagi chemicznej w mózgach jednostek.
Rosnąca kultura dbania o siebie znalazła swoje ujście w dokooptowaniu jej przez przemysł z nią związany. W artykule pt. „The Millenial Obsession with Self–Care”, NPR informuje, że millenialsi wydają dwa razy więcej od swoich rodziców na produkty związane z dbaniem o siebie. Wiele to nam mówi, zwłaszcza gdy oskarżono pokolenie młodych ludzi o „zabijanie” licznych sektorów gospodarki, tylko dlatego że mają mniej wolnych środków niż poprzednie pokolenia. Fakt, że miliony młodych ludzi woli wydawać swoje ograniczone fundusze na dbanie o siebie jest wskaźnikiem głębokiego rozczarowania kapitalistycznym społeczeństwem. Oczywiście, dobrze się dzieje, jeśli rosnąca liczba młodych osób próbuje stawić czoła swojemu zdrowiu psychicznemu i zależy im na zdestygmatyzowaniu problemów z nimże. Lecz w szerszym ujęciu rzuca to ponury cień na zachodzące obecnie zmiany w naszym zdrowiu publicznym, jakkolwiek pozytywne mogą być tymczasowe, jednostkowe rezultaty dbania o siebie.
Trendy i subkultury nie rozwijają się przypadkowo czy bez przypadku w ogóle. Pojawienie się tych współistniejących zjawisk jest odbiciem szerszej tendencji rosnącego odsetka osób z problemami psychicznymi, jak i ogólnego niezadowolenia życiem w kapitalizmie oraz poszukiwania odpowiedzi na życiowe trudności. I choć oba te ruchy budzą zainteresowanie grup, które uważają się za przeciwstawne sobie, są one ostatecznie dwiema stronami tej samej, indywidualistycznej, idealistycznej monety. Obie subkultury sugerują, że możemy rozwiązać systemowe problemy poprzez jednostkowe działania – co jest drobnomieszczańską, utopijną fantazją.
Obie subkultury przedstawiają logicznie wadliwe rozwiązania. Częstymi nastrojami wśród obozu rozwoju osobistego są potrzeba „posprzątania własnego pokoju” i myśl, że nim zyskasz jakiekolwiek prawo, by krytykować społeczeństwo, musisz zebrać swoje własne życie do kupy. Ale co jeśli właśnie w społeczeństwie leżą przyczyny problemów utrudniających Ci wzięcie się w garść? Co jeśli nie możesz znaleźć pracy, nie stać Cię na karnet na siłownię czy zdrowe odżywianie? Co jeśli robisz wszystko „tak jak trzeba” i nadal okazuje się, że przegrywasz z siłami rynku? A co, jeśli nie stać cię na usługi związane z dbaniem o siebie, lub brakuje ci czasu na przyznawanie sobie nagród z powodu twojego trybu pracy? Czy naprawdę chcemy żyć w świecie, gdzie większość naszego wolnego czasu poświęcamy na leczenie i nadmierne rekompensowanie sobie ran zadawanych nam przez bezwzględne tryby kapitalistycznej machiny? Jasnym jest, że same zmiany w stylu życia nie wystarczą i nie mogą być dostępne dla wszystkich.
Nie mamy tu jednak na myśli, że wszyscy_tkie marksiści_tki odrzucają rozwój osobisty i dbanie o siebie jako takie. Nie ma nic złego w czynnościach sugerowanych przez obie subkultury, ani socjalizm nie będzie światem bez osobistego rozwoju i pielęgnacji. Z drugiej strony, odrzucamy kapitalizm, między innymi dlatego, że bezpośrednio zniechęca od do zaniechania prób stawania się lepszym człowiekiem, promując akumulację kapitału czy wyższe zarobki ponad wszystko inne. W kapitalizmie, jednostka, która zdecyduje się na priorytetyzację swoich hobby oraz społecznego dobrobytu naraża się na ryzyko prześcignięcia w wyścigu szczurów przez tych, którzy są bardziej chętni poddać te potrzeby zasadom motywu zysku.
Jak Marks powiedział o życiu w społeczeństwie kapitalistycznym w „Rękopisach ekonomiczno–filozoficznych z 1844r.
„Im mniej jesz, pijesz, kupujesz książek, im rzadziej chodzisz do teatru, na bal, do gospody, im mniej myślisz, kochasz, teoretyzujesz, śpiewasz, malujesz, układasz wierszy, tym więcej oszczędzasz, tym większy staje się twój skarb, którego ani mól nie zje, ani robak nie stoczy –kapitał. Im mniej jesteś, im słabiej przejawiasz swoje życie, tym więcej masz, tym większe jest twoje wyalienowaneżycie, tym więcej gromadzisz swej wyalienowanej istoty.”
W istocie, nic nie stoi na przeszkodzie stania się lepszą osobą i prawdziwego indywidualizmu bardziej niż kapitalizm.
Jednakże musimy sprzeciwiać się i zwalczać przekonanie, że rozwój osobisty i pielęgnacja są, krótko mówiąc, realnymi środkami mogącymi pomóc przezwyciężyć problemy kapitalistycznego społeczeństwa. Z pewnością, takie metody powinny być stosowane przez każdą osobę, która uważa je za użyteczne jako tymczasowe sposoby radzenia sobie z życiem w kapitalizmie, aczkolwiek nie możemy się wiecznie zadowalać jedynie „radzeniem sobie”. Socjalistyczne społeczeństwo zapewni każdej osobie godne warunki mieszkaniowe i żywieniowe, stabilne zatrudnienie i znacząco ograniczony czas pracy. Same te gwarancje dokonają ogromnej zmiany w życiu społecznym, wraz z o wiele lepszym dostępem do działalności kulturalnej i możliwości samoekspresji i rozwoju osobistego. Rozwój osobisty i dbanie o siebie nie będą dłużej środkami ekonomicznego postępu, czy tymczasowymi lekarstwami na bolączki społeczeństwa, ale celami samymi w sobie.
W sytuacji braku masowych organizacji pracowniczych walczących wspólnie przeciwko szefom w celu poprawy naszej jakości życia, nie jest niespodzianka, że ludzie poszukują rozwiązań w izolacji. Aczkolwiek, z czego coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę, te jednostkowe „rozwiązania” nie prowadzą do niczego sensownego. Jedynym skutecznym sposobem w jaki możemy sobie poradzić z epidemią depresji i fobii społecznej jestpołożenie kresu ustrojowi, który wpycha znaczną większość ludzkości w splątaną, niepewną sytuację i budowa takiego, w którym priorytetem są ludzkie potrzeby; to jest zakończenie kapitalizmu i budowa socjalizmu. Ale nie można tego osiągnąć poprzez podnoszenie ciężarów czy świecenie świeczek, ale tylko przez zjednoczone wspólne działanie.
Kryzys zdrowia psychicznego nie ma swojego źródła ani w „ludzkiej naturze” ani w sumie milionów indywidualnych doświadczeń. Jest on systemowym problemem, na który jest systemowe rozwiązanie. Nic nie powstrzymuje nas przed stworzeniem niewyobrażalnie lepszego świata prócz kajdan kapitalizmu.