Poniższy manifest ma ogromne znaczenie dla światowego ruchu komunistycznego. Wzywamy wszystkich naszych czytelników do dokładnego przestudiowania go i nadania mu jak najszerszego obiegu. Manifest został jednogłośnie zatwierdzony przez Międzynarodowy Sekretariat IMT i będzie stanowił dokument założycielski nowej Rewolucyjnej Międzynarodówki Komunistycznej (Revolutionary Communist International, RCI), której działalność rozpoczniemy w czerwcu tego roku.
Rewolucyjna Międzynarodówka Komunistyczna będzie dążyć do tego, by stać się sztandarem, pod którym budzące się do życia pokolenie rewolucyjnych robotników i młodzieży zorganizuje się w celu obalenia kapitalizmu. I ty możesz osobiście zaangażować się w budowę Międzynarodówki - cała konferencja będzie transmitowana online, dzięki czemu będzie można ją obejrzeć w domu lub w grupie towarzyszy, zbierających się na całym świecie.
Kliknij tutaj, aby zarejestrować swoją obecność na konferencji założycielskiej RCI.
Manifest Rewolucyjnej Międzynarodówki Komunistycznej
W 1938 r. wielki rewolucjonista rosyjski – Lew Trocki – stwierdził, że „historyczny kryzys ludzkości sprowadza się do kryzysu rewolucyjnego kierownictwa”. Słowa te są dziś tak samo prawdziwe i istotne, jak wtedy, gdy zostały napisane.
W trzeciej dekadzie XXI wieku system kapitalistyczny znajduje się w kryzysie egzystencjalnym. Takie sytuacje nie są bynajmniej wyjątkiem w historii. Są wyrazem tego, że dany system społeczno-historyczny osiągnął swoje granice i nie jest już w stanie pełnić żadnej postępowej roli.
Marksistowska teoria materializmu historycznego dostarcza nam naukowego wyjaśnienia tego zjawiska. Każdy system społeczno-gospodarczy powstaje w określonych warunkach, rozwija się, rozkwita, następnie osiąga swój szczyt i ostatecznie wchodzi w okres upadku. Tak było w przypadku społeczeństwa niewolniczego w epoce zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego.
W czasach swojej świetności kapitalizm zdołał rozwinąć przemysł, rolnictwo, naukę i technikę do poziomu, o którym w przeszłości się nie śniło. Czyniąc to, nieświadomie kładł materialne fundamenty pod przyszłe społeczeństwo bezklasowe.
Lecz teraz ten rozwój osiągnął swoje granice, a wszystko zmieniło się w swoje przeciwieństwo. System kapitalistyczny dawno wyczerpał swój historyczny potencjał. Nie mogąc już prowadzić społeczeństwa naprzód, przekroczył punkt, z którego nie ma odwrotu.
Obecny kryzys nie jest zwykłym, cyklicznym kryzysem kapitalizmu. Jest to kryzys egzystencjalny, wyrażający się nie tylko w stagnacji sił wytwórczych, ale także w ogólnym kryzysie kultury, moralności, polityki i religii.
Ogromna przepaść, która oddziela bogatych od biednych – rozpostarta między niewyobrażalnym bogactwem w rękach kilku pasożytów, a biedą, nędzą i rozpaczą dla przeważającej większości ludzkości – nigdy nie była większa.
Są to odrażające objawy choroby społeczeństwa, które zgniło i dojrzało do tego, by je obalić. Upadek kapitalizmu jest pewny i nieunikniony. Nie oznacza to jednak, że burżuazji brakuje środków do opóźniania kryzysów lub zmniejszania ich skutków, przynajmniej w pewnym stopniu i na pewien czas.
Takie działania stwarzają jednak nowe i nierozwiązywalne sprzeczności. Kryzys finansowy z 2008 r. był punktem zwrotnym w historii kapitalizmu. Prawda jest taka, że światowy kapitalizm nigdy nie otrząsnął się z tego kryzysu.
Przez dziesięciolecia burżuazyjni ekonomiści argumentowali, że „niewidzialna ręka rynku” rozwiąże wszystkie nasze problemy, a rząd nie powinien odgrywać żadnej roli w życiu gospodarczym. Lecz rynki załamały się i uratowała je właśnie rządowa interwencja na masową skalę. Rządy i banki centralne były zmuszone wspomóc system ogromnymi sumami pieniędzy, aby zapobiec całkowitej katastrofie.
Burżuazji udało się uratować kapitalizm tylko poprzez wypchnięcie go daleko poza jego naturalne granice. Rządy wydawały ogromne ilości pieniędzy, których nie posiadały. Tę lekkomyślną metodę zastosowano ponownie w czasie pandemii COVID-19.
Te desperackie środki doprowadziły do niekontrolowanej eksplozji inflacji i stworzenia ogromnego długu publicznego, korporacyjnego i prywatnego, co zmusiło rządy do gwałtownego zahamowania. Obecnie ten proces przebiega w odwrotnym kierunku.
Era wyjątkowo niskich stóp procentowych i łatwych pożyczek jest teraz tylko bladym wspomnieniem przeszłości. Nie ma możliwości, żebyśmy w najbliższym czasie wrócili do poprzedniego okresu – o ile w ogóle jest to możliwe.
Gospodarka globalna stoi przed perspektywą potężnych zawirowań, w ramach których wiele różnych czynników postawi świat na równi pochyłej.
Świat zmierza w kierunku niepewnej przyszłości, charakteryzującej się niekończącym się cyklem wojen, załamań gospodarczych i narastającego nieszczęścia. Nawet w najbogatszych krajach płace są pożerane przez bezlitosny wzrost cen, podczas gdy głębokie cięcia wydatków publicznych stale ograniczają usługi społeczne, takie jak opieka zdrowotna i edukacja.
Metody te stanowią bezpośredni atak na poziom życia pracowników i klasy średniej. Służą one jednak jedynie pogłębieniu kryzysu. Wszystkie próby burżuazji, by przywrócić równowagę ekonomiczną, niszczą równowagę społeczną i polityczną. Burżuazja grzęźnie w kryzysie, na który nie ma rozwiązania. Jest to klucz do zrozumienia obecnej sytuacji.
Lenin wyjaśnił jednak dawno temu, że nie ma czegoś takiego jak ostateczny kryzys kapitalizmu. O ile nie zostanie obalony, system kapitalistyczny zawsze wyjdzie z nawet najgłębszego kryzysu, aczkolwiek ogromnym kosztem dla ludzkości.
Granice globalizacji
Głównymi przyczynami kryzysów kapitalistycznych są z jednej strony prywatna własność środków produkcji, a z drugiej ograniczenia rynku narodowego, który jest zbyt wąski, aby pomieścić siły wytwórcze, które rozwinął kapitalizm.
Przez pewien czas zjawisko znane jako „globalizacja” umożliwiało burżuazji częściowe przezwyciężenie ograniczeń rynku narodowego poprzez ożywienie handlu światowego i intensyfikację międzynarodowego podziału pracy.
Proces ten przyspieszył dzięki włączeniu Chin, Indii i Rosji w kapitalistyczny rynek światowy po rozpadzie Związku Radzieckiego. Był to główny powód, dla którego system kapitalistyczny przetrwał i rozwinął się w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci.
Tak jak starzy alchemicy wierzyli, że odkryli tajemną metodę przemiany metalu nieszlachetnego w złoto, tak burżuazyjni ekonomiści wierzyli, że odkryli panaceum na wszystkie problemy kapitalizmu.
Teraz te złudzenia rozwiewają się w powietrzu. Jest zupełnie jasne, że proces ten osiągnął swoje granice i zmierza w odwrotnym kierunku. Dominującymi tendencjami są obecnie nacjonalizm gospodarczy i działania protekcjonistyczne – dokładnie te same metody, które zamieniły recesję lat 30. w Wielki Kryzys.
Oznacza to zdecydowaną zmianę całej sytuacji. Kryzys doprowadził do ogromnego zaostrzenia sprzeczności między narodami oraz narastania konfliktów militarnych i protekcjonizmu.
Wyraźnie wyraża to głośna kampania amerykańskiego imperializmu pod szyldem „Ameryka przede wszystkim” (ang. America First). To hasło w praktyce oznacza, że reszta świata musi zostać zepchnięta na dalszy plan, co prowadzi do dalszych sprzeczności, wojen i konfliktów handlowych.
Horror bez końca
Kryzys oznacza niestabilność w każdej sferze – gospodarczej, finansowej, społecznej, politycznej, dyplomatycznej i militarnej. W biednych krajach miliony ludzi borykają się z powolną śmiercią głodową, tłamszeni przez bezlitosny ucisk imperialistycznych lichwiarzy.
ONZ oszacowało w czerwcu 2023 r., że liczba osób przymusowo przesiedlonych przez wojnę, głód i skutki zmian klimatycznych wyniosła 110 mln – jest to gwałtowny wzrost w porównaniu ze stanem sprzed pandemii. Badanie wykonano jeszcze przed wojną w Gazie.
W desperackiej próbie ucieczki przed tymi okropnościami duża liczba ludzi jest zmuszona szukać schronienia w takich miejscach jak USA i Europa. Ci, którzy zdobywają się na te trudne i niebezpieczne podróże przez Morze Śródziemne lub Rio Grande, po drodze znoszą masową przemoc i wykorzystywanie. W ten sposób co roku giną dziesiątki tysięcy osób.
Są to straszliwe konsekwencje załamania gospodarczego i społecznego spowodowanego wyniszczającym wpływem tzw. gospodarki wolnorynkowej oraz imperializmu, który powoduje dewastację, śmierć i zniszczenia na niewyobrażalną skalę.
Po upadku Związku Radzieckiego Stany Zjednoczone stały się na pewien czas jedynym mocarstwem na świecie. Ogromna władza zakłada również ogromną arogancję. Amerykański imperializm narzucił swoją wolę na całym świecie, wykorzystując połączenie siły ekonomicznej i militarnej, i bezlitośnie podporządkował sobie każdy kraj, który odmówił ugięcia się przed Waszyngtonem.
Po przejęciu kontroli nad Bałkanami i innymi byłymi radzieckimi strefami wpływów, USA rozpoczęło brutalną i niesprowokowaną inwazję na Irak, która spowodowała śmierć ponad miliona ludzi. Inwazja na Afganistan była kolejnym krwawym epizodem w historii imperializmu amerykańskiego. Do dzisiaj nikt nie wie, ile dokładnie osób zginęło w czasie tego konfliktu.
Jednak granice amerykańskiej potęgi zarysowały się wyraźnie w Syrii, gdzie Amerykanie ponieśli klęskę w wyniku interwencji Rosji i Iranu. Wymusiło to gwałtowną zmianę sytuacji. Od tego czasu amerykański imperializm doznawał jednego upokorzenia za drugim.
Fakt ten sam w sobie jest uderzającym dowodem kryzysu kapitalizmu na skalę światową. W XIX wieku brytyjski imperializm czerpał ogromne bogactwo ze swojej roli dominującej potęgi światowej. Ale teraz wszystko zmieniło się w swoje przeciwieństwo.
Kryzys kapitalizmu i rosnące napięcia między narodami sprawiają, że świat staje się znacznie bardziej burzliwy i niebezpieczny. Odgrywanie roli naczelnego policjanta świata staje się coraz bardziej złożoną i kosztowną pracą. Problemy narastają dosłownie wszędzie, a byli sojusznicy, wyczuwszy słabość, zaczęli się jednoczyć i sprzeciwiać globalnemu szeryfowi.
Amerykański imperializm pozostaje najpotężniejszą i najbardziej reakcyjną siłą na planecie. Jego wydatki na wojsko są równe wydatkom kolejnych dziesięciu czołowych państw razem wziętych. A jednak nie jest on już w stanie zdecydowanie narzucić swojej woli w żadnym regionie świata.
Okrucieństwa amerykańskiego imperializmu, a także jego odpychającą hipokryzję, pokazały jak na dłoni przerażające wydarzenia w Gazie. USA było aktywnym uczestnikiem potwornej masakry dokonanej na bezradnych mężczyznach, kobietach i dzieciach przez potworny reżim izraelski.
Ta zbrodnicza wojna nie mogłaby trwać ani jednego dnia dłużej bez aktywnego wsparcia amerykańskiej kliki rządzącej. Waszyngton, cynicznie opłakując los niewinnych ofiar, nadal wysyła broń i pieniądze, aby pomóc Netanjahu w dokonywanej rzezi.
Najbardziej uderzający jest fakt, że Waszyngton okazał się zupełnie niezdolny do tego, by zmusić Izraelczyków do działania w interesie USA. Bez względu na to, jak mocno pociągają za sznurki, izraelska marionetka nadal tańczy do swojej własnej melodii. Jest to istotna oznaka upadku amerykańskiej potęgi, i to nie tylko na Bliskim Wschodzie.
Zdolność jednego narodu do zdominowania innych nie jest absolutna, ale względna. Sytuacja nie jest statyczna, ale dynamiczna i cały czas się zmienia. Historia pokazuje, że dawniej zacofane i uciskane narody mogą przekształcić się w agresywne państwa, które zwracają się przeciwko swoim sąsiadom i próbują je zdominować i wyzyskiwać.
Dziś Turcja jest jedną z dominujących potęg na Bliskim Wschodzie. Jest to regionalna potęga imperialistyczna. Również Rosja i Chiny stały się silnymi mocarstwami imperialistycznymi o globalnym zasięgu. Prowadzi to do bezpośredniego konfliktu z amerykańskim imperializmem.
Chiny i Rosja nie osiągnęły jeszcze takiego samego poziomu potęgi gospodarczej i militarnej jak USA, ale stały się znaczącymi rywalami, zdolnymi rzucić wyzwanie Waszyngtonowi w walce o rynki światowe, strefy wpływów, surowce i zyskowne inwestycje. Wojny na Ukrainie i w Strefie Gazy dostarczyły namacalnego dowodu na granice potęgi imperializmu USA.
Historia pokazuje, że takie napięcia mogą doprowadzić do wielkiej wojny między mocarstwami. Dziś jednak panują inne warunki i ten scenariusz pozostaje odległy – przynajmniej na razie.
Kapitaliści nie prowadzą wojny w imię patriotyzmu, demokracji czy innych górnolotnie brzmiących haseł. Prowadzą wojnę dla zysku, aby zdobyć rynki zagraniczne, źródła surowców (takich jak ropa naftowa) i rozszerzyć strefy wpływów.
Czy nie jest to zupełnie oczywiste? I czy nie jest też oczywiste, że wojna nuklearna doprowadziłaby jedynie do zniszczenia obu stron? Imperialiści ukuli nawet frazę opisującą ten scenariusz – MAD (ang. mutually assured destruction – wzajemne zagwarantowane zniszczenie, dosł. „szalony”).
Kolejnym decydującym czynnikiem przeciwko otwartemu konfliktowi między głównymi mocarstwami imperialistycznymi jest masowy sprzeciw wobec wojny, zwłaszcza (ale nie wyłącznie) w USA. Ostatnie sondaże wskazują, że tylko 5 proc. ludności USA opowiada się za bezpośrednią interwencją wojskową na Ukrainie.
Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę upokarzające porażki poniesione w Iraku i Afganistanie, które wryły się w świadomość mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Panuje ponadto obawa, że bezpośrednia konfrontacja militarna z Rosją może eskalować, stwarzając ryzyko wojny nuklearnej.
Chociaż w obecnych warunkach wojna światowa jest wykluczona, z pewnością czeka nas wiele „małych” wojen i wojen zastępczych, takich jak ta na Ukrainie. Globalny wpływ takich wojen będzie znaczący. Spowoduje to wzrost ogólnej niestabilności i podsyci chaos na całym świecie, jak wyraźnie wykazały wydarzenia w Gazie.
Przyszłość, jaką oferuje na kapitalizm, może być tylko niekończącym się nieszczęściem, cierpieniem, chorobą, wojną dla całej ludzkości. Słowami Lenina – kapitalizm to horror bez końca.
Kryzys demokracji burżuazyjnej
Warunki gospodarcze w nadchodzącym okresie będą znacznie bardziej zbliżone do tych z lat trzydziestych XX wieku niż tych, które nastąpiły po II wojnie światowej. Powstaje zatem pytanie – czy w najbliższej przyszłości demokracja burżuazyjna zdoła się utrzymać?
Demokracja jest w rzeczywistości monopolem kilku bogatych i uprzywilejowanych narodów, gdzie walka klas może być utrzymywana w akceptowalnych przez burżuazję granicach poprzez ustępstwa wobec klasy robotniczej.
Taka była materialna przesłanka, dzięki której „demokracja” w krajach takich jak Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przetrwała dziesięciolecia. Republikanie i Demokraci oraz torysi i laburzyści rządzili na przemian, bez znaczących różnic.
W rzeczywistości burżuazyjna demokracja jest jedynie uśmiechniętą maską – fasadą, za którą kryje się prawdziwa dyktatura banków i wielkich korporacji. Jeśli klasa rządząca nie będzie w stanie kontynuować ustępstw na rzecz mas, ta uśmiechnięta maska opadnie, ujawniając brzydką twarz rządów przemocy i przymusu. Staje się to coraz bardziej widoczne.
Wolny rynek miał być gwarantem demokracji. Ale demokracja i kapitalizm są przeciwieństwami. Strategowie kapitału otwarcie wyrażają wątpliwości co do możliwości utrzymania burżuazyjnej demokracji i przyszłości samego kapitalizmu.
Stary, pocieszający mit, że każdy obywatel ma równe szanse, został teraz obalony przez ostry kontrast nieprzyzwoitego bogactwa i luksusu, bezwstydnie afiszującego się przed masą ubóstwa, bezrobocia, bezdomności i rozpaczy, nawet w bogatych krajach.
Pogłębiający się kryzys gospodarczy dotyka obecnie nie tylko klasę robotniczą, ale także znaczącą warstwę klasy średniej. Wstrząsy gospodarcze, kryzys kosztów życia, rosnąca inflacja i stale rosnące stopy procentowe skutkują bankructwem małych firm. Panuje ogólna niepewność i strach o przyszłość na wszystkich poziomach społeczeństwa, z wyjątkiem wielkich kapitalistów i ich popleczników.
Akceptacja systemu kapitalistycznego zasadza się na idei powszechnego dobrobytu. Lecz kapitał jest coraz bardziej skoncentrowany w rękach kilku miliarderów, gigantycznych banków i korporacji.
Zamiast demokracji mamy więc rządy ledwie ukrytej plutokracji. Bogactwo kupuje sobie władzę – wszyscy o tym wiedzą. Demokracja oznacza – jeden obywatel, jeden głos. Ale kapitalizm oznacza – jeden dolar, jeden głos. Za kilka miliardów dolarów można nawet kupić sobie bilet wstępu do Białego Domu.
Fakt ten staje się coraz bardziej oczywisty dla większości ludzi. Rośnie obojętność na istniejący porządek polityczny i nieufność – a wręcz nienawiść – do elity rządzącej i jej instytucji.
Sama władza parlamentarna jest podważana. Wybrane organy zamieniają się w miejsce prowadzenia jałowych dyskusji, podczas gdy rzeczywiste decyzje spycha się z parlamentu do ministerstw, a z ministerstw do kliki niewybieralnych urzędników i „doradców”.
Bezczelne kłamstwo, że policja i sądownictwo są w jakiś sposób niezależne, staje się coraz bardziej nagie. W miarę nasilania się walki klas, instytucje te będą się coraz bardziej kompromitować i stracą wszelki szacunek i autorytet, jaki kiedyś mogły posiadać.
W końcu burżuazja dojdzie do wniosku, że jest za dużo bałaganu, za dużo strajków i demonstracji, za dużo chaosu. „Żądamy porządku”! Już teraz widzimy ograniczenia praw demokratycznych, takich jak prawo do demonstracji, prawo do strajku, wolność słowa i prasy.
Na pewnym etapie burżuazję będzie wabić perspektywa otwartej dyktatury w takiej czy innej formie. Ale historycznie rzecz biorąc, do takich metod uciekano się wyłącznie po tym, jak klasa robotnicza poniosła serię porażek, jak to miało miejsce w Niemczech po pierwszej wojnie światowej.
Na długo przed okresem nagiej dyktatury klasa robotnicza będzie miała wiele okazji, aby przetestować swoją siłę przeciwko państwu burżuazyjnemu i przejąć władzę we własne ręce.
Czy istnieje zagrożenie faszyzmem?
Ci, którzy łatwo ulegają chwiejnym nastrojom na tzw. lewicy naiwnie postrzegają trumpizm jako faszyzm. Takie pomieszanie pojęć nie pomaga nam zrozumieć prawdziwego znaczenia ważnych zjawisk historycznych.
Ten nonsens prowadzi lewicę bezpośrednio w bagno polityki kolaboracji klasowej. Propagując fałszywą ideę „mniejszego zła”, zapraszają oni klasę robotniczą i jej organizacje do zjednoczenia się z jednym reakcyjnym skrzydłem burżuazji przeciwko drugiemu.
To właśnie ta fałszywa polityka pozwoliła im naciskać na wyborców, aby poparli Joe Bidena i Demokratów – był to głos, którego wiele osób później gorzko żałowało.
Ciągłe krzyki o rzekomym zagrożeniu „faszyzmem” rozbroją klasę robotniczą w obliczu powstawania prawdziwych formacji faszystowskich. Jeśli chodzi o teraźniejszość, lewica całkowicie mija się z prawdą.
Na całym świecie pełno jest prawicowych demagogów. Niektórzy z nich są nawet w stanie dojść do władzy. Nie jest to jednak tożsame z reżimem faszystowskim, który opiera się na masowej mobilizacji rozwścieczonego drobnomieszczaństwa, działającego jak taran niszczący organizacje robotnicze.
W latach trzydziestych XX wieku sprzeczności w społeczeństwie zostały rozwiązane w stosunkowo krótkim czasie i mogły zakończyć się albo zwycięstwem rewolucji proletariackiej, albo reakcją w postaci faszyzmu lub bonapartyzmu.
Ale klasa rządząca mocno sparzyła się, gdy ostatni raz poparła faszystów. Tym razem nie jest zbyt chętna podążać tą samą drogą.
Co ważniejsze, dziś zupełnie inny układ sił wyklucza tak „łatwe” rozwiązanie kryzysu. Społeczne rezerwy reakcji są znacznie słabsze niż w latach trzydziestych, a ciężar samej klasy robotniczej jest znacznie większy.
W zaawansowanych krajach kapitalistycznych chłopstwo w dużej mierze zniknęło, podczas gdy szerokie warstwy, które wcześniej postrzegały siebie jako klasę średnią (przedstawiciele wolnych zawodów, pracownicy umysłowi, nauczyciele, profesorowie uniwersyteccy, urzędnicy państwowi, lekarze i pielęgniarki) zbliżyły się do proletariatu i zrzeszyły w związkach zawodowych.
Studenci, którzy w latach 20. i 30. stanowili oddziały uderzeniowe faszyzmu, gwałtownie przesunęli się na lewo i są otwarci na rewolucyjne idee. Klasa robotnicza w większości krajów od dziesięcioleci nie doznała poważnych porażek. Jej siły są w dużej mierze nienaruszone.
Burżuazja boryka się z najpoważniejszym kryzysem w swojej historii, ale z powodu ogromnego wzmocnienia klasy robotniczej nie jest w stanie szybko zwrócić się ku otwartej reakcji.
Oznacza to, że klasa rządząca napotka poważne trudności, gdy spróbuje odzyskać zdobycze przeszłości. Głębokość kryzysu sprawia, że będzie musiała dokonywać cięć – aż do samej kości. To z kolei będzie powodować eksplozje walki klas w jednym kraju po drugim.
Katastrofa ekologiczna
Oprócz ciągłych wojen i kryzysów gospodarczych, ludzkości zagraża gwałt na planecie. W ramach ciągłego poszukiwania zysku system kapitalistyczny zatruł powietrze, którym oddychamy, żywność, którą jemy i wodę, którą pijemy.
Kapitalizm niszczy lasy deszczowe Amazonii i polarne czapy lodowe. Oceany dławią tworzywa sztuczne i odpady chemiczne. Całe gatunki zwierząt wymierają w zastraszającym tempie. Przyszłość wielu narodów jest zagrożona.
Najbiedniejsze warstwy społeczeństwa i klasy robotniczej są najbardziej dotknięte skutkami zanieczyszczenia środowiska i zmian klimatycznych. Co więcej, klasa rządząca zmusza ich do zapłacenia rachunku za kryzys wywołany przez kapitalizm.
Marks wyjaśniał, że wyborem, przed którym stoi ludzkość jest socjalizm lub barbarzyństwo. Elementy barbarzyństwa istnieją obecnie nawet w najbardziej zaawansowanych krajach kapitalistycznych i zagrażają istnieniu cywilizacji. Jednak dziś możemy bez wahania powiedzieć, że kapitalizm stanowi zagrożenie dla całego gatunku ludzkiego.
Wszystkie elementy kryzysu klimatycznego poruszają sumienia milionów, zwłaszcza młodych ludzi. Ale moralne oburzenie i pełne gniewu demonstracje nie wystarczą. Jeśli ruch ekologiczny ograniczy się do polityki pustych gestów, skaże się na bezsilność.
Ekolodzy potrafią wskazać najbardziej oczywiste objawy problemu. Nie dają oni jednak prawidłowej diagnozy, a bez niej niemożliwe jest zaoferowanie efektywnego leczenia. Ruch ekologiczny może osiągnąć swoje cele tylko wtedy, gdy zajmie jasne i jednoznacznie rewolucyjne stanowisko antykapitalistyczne.
Musimy starać się dotrzeć do najlepszych elementów tych ruchów i przekonać je, że problemem jest sam kapitalizm. Katastrofa ekologiczna jest wynikiem szaleństwa gospodarki rynkowej i chęci zysku.
Tak zwana gospodarka wolnorynkowa nie jest w stanie rozwiązać żadnego z problemów, przed którymi stoi ludzkość. Jest nieracjonalna, wyniszczająca i nieludzka w jak najwyższym stopniu. Na jej podstawie nie można poczynić żadnych postępów. Argumenty za gospodarką planową są natomiast bezdyskusyjne. Niezbędne jest dziś wywłaszczenie bankierów i kapitalistów oraz zastąpienie anarchii rynku harmonijnym i racjonalnym systemem planowania gospodarczego.
System kapitalistyczny wykazuje obecnie wszystkie okropne cechy stworzenia, które straciło wszelkie prawo do istnienia. Nie oznacza to jednak, że przyjmuje do wiadomości, że grozi mu wyginięcie. Wręcz przeciwnie.
Ten zdegenerowany i chory system przypomina niedołężnego starca, który uparcie trzyma się życia. Będzie on trwał w agonii, dopóki nie zostanie obalony przez świadomy ruch rewolucyjny klasy robotniczej.
Zadaniem klasy robotniczej jest właśnie położenie kresu tej wydłużonej agonii kapitalizmu poprzez jego rewolucyjne obalenie i przebudowę społeczeństwa od góry do dołu.
Istnienie kapitalizmu stanowi dziś wyraźne i bezpośrednie zagrożenie dla przyszłości całej planety. Aby ludzkość mogła żyć, system kapitalistyczny musi zginąć.
Czynnik subiektywny
Z ogólnego kryzysu kapitalizmu można wywnioskować, że jego ostateczny upadek jest nieunikniony. Z tego wynika, że zwycięstwo socjalizmu jest również historycznie nieuchronne.
Jest to prawdą w sensie ogólnym. Ale na podstawie ogólnych twierdzeń nie można szczegółowo wyjaśnić rzeczywistych wydarzeń.
Jeśli upadek kapitalizmu miałby nastąpić automatycznie, wówczas nie ma potrzeby istnienia partii rewolucyjnej, związków zawodowych, strajków, demonstracji, studiowania teorii czy czegokolwiek innego. Ale cała historia ludzkości dowodzi czegoś dokładnie przeciwnego. Czynnik subiektywny – kierownictwo – odgrywa kluczową rolę w decydujących momentach historii.
Karol Marks zauważył, że klasa robotnicza bez organizacji jest niczym więcej niż surowcem do wyzysku. Bez organizacji jesteśmy niczym. Dzięki niej jesteśmy wszystkim.
Tutaj właśnie dochodzimy do sedna problemu. Prawdziwym problemem jest całkowity brak rzeczywistego kierownictwa i zupełna zgnilizna przywódców robotników.
Masowe organizacje klasy robotniczej, które zbudowano w poprzednich epokach, był poddawane presji klasy rządzącej i drobnomieszczaństwa przez całe dekady względnego dobrobytu. Zapewniło to kontrolę biurokracji nad tymi organizacjami.
Kryzys kapitalizmu z konieczności oznacza kryzys reformizmu. Prawicowi przywódcy klasy robotniczej porzucili idee, na których opierał się ruch i rozwiedli się z klasą, którą mieli reprezentować.
Bardziej niż w jakimkolwiek innym okresie w historii kierownictwo organizacji robotniczych znalazło się pod presją burżuazji. Używając wyrażenia ukutego przez amerykańskiego pioniera socjalizmu Daniela DeLeona i często cytowanego przez Lenina, są oni jedynie „robotniczymi porucznikami kapitału”. Reprezentują przeszłość, a nie teraźniejszość czy przyszłość. Burzliwy okres, który właśnie się rozpoczyna, zmiecie je na bok.
Ale problem nie zaczyna się i nie kończy na prawicowych reformistach.
Upadek „lewicy”
Szczególnie zgubną rolę w ruchu robotniczym odegrała tzw. lewica, która wszędzie na świecie skapitulowała przed naciskami prawicy i establishmentu. Widzieliśmy to na przykładzie Tsiprasa i innych przywódców Syrizy w Grecji, Podemos w Hiszpanii, Berniego Sandersa w USA i Jeremy'ego Corbyna w Wielkiej Brytanii.
We wszystkich tych przypadkach lewicowi przywódcy początkowo rozbudzili nadzieje wielu ludzi, ale nadzieje te zostały rozwiane po kapitulacji pod presją prawicy.
Łatwo byłoby oskarżyć tych przywódców o tchórzostwo i słabość. Ale tutaj nie mamy do czynienia z indywidualną moralnością czy osobistą odwagą, ale raczej ze skrajną słabością polityczną.
Zasadniczy problem lewicowych reformistów polega na tym, że wierzą oni, iż możliwe jest spełnienie żądań mas bez zerwania z samym systemem kapitalistycznym. Pod tym względem nie różnią się od prawicowych reformatorów, z wyjątkiem tego, że ci ostatni nawet nie zadają sobie trudu, by ukryć swoją całkowitą usłużność wobec bankierów i kapitalistów.
W znacznej większości dzisiejsza „lewica” nie mówi już nawet o socjalizmie. Nie są nawet cieniem dawnych przywódców lewicy z lat 30. ubiegłego wieku. Zamiast tego ograniczają się do żałosnych próśb o lepsze standardy życia, więcej praw demokratycznych itp.
Nie odnoszą się już nawet do kapitalizmu, ale raczej do „neoliberalizmu” – to znaczy „złego” kapitalizmu, w przeciwieństwie do jego „miłej” wersji – chociaż nigdy nie mówią dokładnie, czym ten wyimaginowany miły kapitalizm miałby być.
Ponieważ odmawiają zerwania z kapitalizmem, lewicowi reformiści nieuchronnie widzą potrzebę porozumienia z klasą rządzącą. Starają się udowodnić burżuazji, że nie stanowią dla niej zagrożenia i że można im zaufać – że będą rządzić w interesie kapitalistów.
Wyjaśnia to ich upartą odmowę zerwania z prawicą – otwartymi agentami klasy rządzącej wewnątrz ruchu robotniczego – co próbują uzasadnić potrzebą utrzymania jedności.
Ostatecznie zawsze prowadzi to do marszu na prawo. Ale kiedy prawica przejmuje kontrolę, wówczas nie cechuje jej podoba nieśmiałość – natychmiast rozpoczyna się okrutne polowanie na czarownice przeciwko lewicy.
Tak więc tchórzostwo nie jest tu kwestią osobistego charakteru tej czy innej osoby. Jest nieodłączną częścią politycznego DNA lewicowego reformizmu.
Walka z opresją
Kryzys kapitalizmu znalazł swój wyraz w wielu głęboko zakorzenionych nurtach sprzeciwu wobec istniejącego społeczeństwa, jego wartości, moralności oraz niedopuszczalnej niesprawiedliwości i ucisku.
Centralną sprzecznością w społeczeństwie pozostaje antagonizm między pracą najemną a kapitałem. Jednak ucisk przybiera wiele różnych form, a niektóre z nich są znacznie starsze i głębiej zakorzenione niż niewolnictwo pracy najemnej.
Jedną z najbardziej powszechnych i bolesnych form ucisku jest wyzysk kobiet w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Kryzys pogłębia zależność ekonomiczną kobiet. Cięcia w wydatkach socjalnych państwa nieproporcjonalnie obciążają kobiety ciężarem opieki nad dziećmi i osobami starszymi.
Na całym świecie panuje epidemia przemocy wobec kobiet. Prawa takie jak dostęp do aborcji są atakowane. Wywołuje to ogromny sprzeciw i gniew, zwłaszcza wśród młodych kobiet.
Bunt kobiet przeciwko tej potwornej opresji ma fundamentalne znaczenie w walce z kapitalizmem. Bez pełnego uczestnictwa kobiet nie może być mowy o udanej rewolucji socjalistycznej.
Walka z wszelkimi formami ucisku i dyskryminacji jest niezbędną częścią walki z kapitalizmem.
Nasze stanowisko jest bardzo proste – w każdej walce zawsze staniemy po stronie uciskanych przeciwko ciemiężcom. To ogólne stwierdzenie jest jednak samo w sobie niewystarczające. Musimy dodać, że nasze podejście pozostaje krytyczne.
Oznacza to, że jesteśmy przeciwni uciskowi i wszelkiej dyskryminacji, niezależnie od tego, czy jest ona skierowana przeciwko kobietom, niebiałym, gejom, osobom transpłciowym, czy jakiejkolwiek innej uciskanej grupie lub mniejszości.
Całkowicie jednak odrzucamy politykę tożsamości, która pod pozorem obrony praw określonej grupy odgrywa reakcyjną i rozbijającą rolę, ostatecznie osłabiając jedność klasy robotniczej i pomagając klasie rządzącej.
Ruch robotniczy został zarażony wszelkiego rodzaju obcymi ideami – postmodernizmem, polityką tożsamości, „poprawnością polityczną” i wszystkimi innymi dziwacznymi nonsensami, które przemycono z uniwersytetów przez „lewicowe” drobnomieszczaństwo, będące pasem transmisyjnym dla obcej i reakcyjnej ideologii.
Polityka tożsamości, produkt uboczny tak zwanego postmodernizmu, służy głównie do otumaniania umysłów studentów. Te obce idee wprowadzono jednak do ruchu robotniczego, gdzie działają jako najskuteczniejsza broń w rękach biurokracji do walki z najbardziej bojowymi warstwami klasy pracującej.
Lenin kładł nacisk na konieczność walki komunistów na wszystkich frontach – nie tylko na froncie gospodarczym i politycznym, ale także na froncie ideologicznym. Stoimy na solidnym fundamencie teorii marksistowskiej i filozofii materializmu dialektycznego.
Nasza pozycja ideologiczna polega na walce z filozoficznym idealizmem we wszystkich jego formach – czy to otwartym, nieskrywanym mistycyzmem religii, czy też cynicznym i zamaskowanym – lecz nie mniej szkodliwym – mistycyzmem postmodernizmu.
Walka z tą obcą ideologią klasową i jej drobnomieszczańskimi zwolennikami stanowi zatem bardzo ważne zadanie komunistów. Nie wolno iść na żadne ustępstwa wobec rozbijających ruch idei kontrrewolucyjnych, działających na korzyść burżuazji i jej odwiecznej taktyki – dziel i rządź.
Zdrowa reakcja przeciwko tym zgubnym ideom rozpowszechnia się wśród warstw młodzieży zmierzającej w kierunku komunizmu.
Komuniści stoją twardo na gruncie polityki klasowej i bronią jedności klasy robotniczej ponad wszelkimi podziałami rasowymi, płciowymi, językowymi czy religijnymi. Nie obchodzi nas, czy jesteś czarny czy biały, mężczyzną czy kobietą. Nie interesuje nas również twój styl życia ani to, kim jest lub nie jest twój partner. Są to sprawy czysto osobiste i nie powinny obchodzić nikogo – biurokratów, księży czy polityków.
Jedynym warunkiem dołączenia do nas jest gotowość i chęć walki o jedyną sprawę, która może zaoferować prawdziwą wolność, równość i prawdziwie wolne relacje między mężczyznami i kobietami – sprawę walki o emancypację klasy robotniczej.
Żeby to zrobić, niezbędne jest również odrzucenie wszystkich reakcyjnych nonsensów polityki tożsamości.
Związki zawodowe
Obecny okres jest najbardziej burzliwym i chaotycznym w historii. Scena na znaczące ożywienie walki klas jest już przygotowana. Nasze zadania nie są jednak łatwe. Klasa robotnicza zaczyna się budzić po okresie mniej lub bardziej głębokiego uśpienia. Będzie musiała na nowo przyswoić sobie wiele lekcji, nawet tak podstawowych jak potrzeba organizowania się w związkach zawodowych.
Ale kierownictwo organizacji masowych, począwszy od związków zawodowych, jest w opłakanym stanie. Okazało się one całkowicie nieadekwatne do zaspokojenia najpilniejszych potrzeb klasy robotniczej. Nie było nawet w stanie budować i wzmacniać samych związków.
W rezultacie całe pokolenie młodych pracowników zatrudnionych na niepewnych stanowiskach jako kierowcy dostawczy, pracownicy call center i tym podobni, są wyłącznie surowcem dla wyzysku.
Pracując w przerażających warunkach, takich jak magazyny Amazona, są oni poddawani brutalnemu wyzyskowi, długim godzinom pracy i niskiej płacy. Czasy, w których pracownicy mogli uzyskać znaczące podwyżki płac, jedynie grożąc strajkiem, już dawno minęły. Kapitaliści mówią dziś, że nie stać ich nawet na utrzymanie obecnego poziomu płac, nie mówiąc już o ustępstwach.
Ci, którzy wciąż marzą o pokoju i współpracy klasowej, żyją przeszłością – w fazie kapitalizmu, która przestała istnieć. To przywódcy związkowi, a nie marksiści, są utopistami! Otwiera się droga do wielkich bitew klasowych, ale także porażek proletariatu w wyniku szkodliwej działalności przywództwa. Niezbędna jest zdecydowana bojowość i gruntowne odrodzenie walki klas.
Proces radykalizacji będzie postępował i zaostrzał się. Otworzy to przed komunistami wiele możliwości działania w związkach zawodowych i zakładach pracy.
Droga naprzód wymaga stanowczej walki z reformizmem – walki o odbudowę masowych organizacji klasy robotniczej, poczynając od związków zawodowych. Trzeba je przekształcić w bojowe organizacje klasy pracującej.
Można to osiągnąć wyłącznie poprzez nieubłaganą walkę z reformistyczną biurokracją. Związki zawodowe należy oczyścić od góry do dołu, pozbywając się w całości polityki kolaboracji klasowej.
Walka związkowa nie wystarczy
Walka z reformizmem nie oznacza, że jesteśmy przeciwni reformom. Nie krytykujemy przywódców związkowych za to, że walczą o reformy, ale wręcz przeciwnie – za to, że w ogóle nie walczą.
Biurokraci szukają porozumienia z szefami i unikają podejmowania jakichkolwiek działań. Kiedy jednak szeregowi pracownicy zmuszają ich do tego, wówczas robią wszystko, co w ich mocy, aby ograniczyć akcję strajkową i osiągnąć zgniły kompromis z kapitalistami.
Komuniści będą walczyć nawet o najmniejsze reformy, które oznaczają poprawę standardów życia i praw pracowników. Ale w obecnych warunkach walka o znaczące reformy może odnieść sukces tylko na tyle, na ile zyska jak najszerszy i najbardziej rewolucyjny zasięg.
Ograniczenia oficjalnej demokracji burżuazyjnej stają się oczywiste po sprawdzeniu jej możliwości w praktyce. Będziemy walczyć w obronie wszelkich ważnych żądań demokratycznych, aby stworzyć jak najkorzystniejsze warunki dla pełnego rozwoju walki klasowej.
Klasa robotnicza jako całość może uczyć się tylko poprzez własne doświadczenie. Bez codziennej walki o postęp w kapitalizmie rewolucja socjalistyczna byłaby nie do pomyślenia.
Ale w ostatecznej analizie walka związków zawodowych nie wystarcza. W warunkach kryzysu kapitalizmu nawet zdobycze klasy robotniczej nie mogą być długotrwałe.
Burżuazja jedną ręką daje, a drugą zabiera. Podwyżki płac niweluje inflacja i wzrost podatków. Fabryki są zamykane, a bezrobocie rośnie.
Jedynym sposobem na zapewnienie, że reformy nie zostaną cofnięte, jest walka o fundamentalną zmianę społeczeństwa. W pewnym momencie obrona przed wyzyskiem może przemienić się w ofensywę. To właśnie dzięki doświadczeniu zdobytemu w ramach walk o częściowe żądania przygotowuje się grunt pod ostateczną bitwę o władzę.
Potrzeba partii robotniczej
Klasa robotnicza jest jedyną prawdziwie rewolucyjną klasą w społeczeństwie. Jako jedyna nie ma żadnego interesu w tym, by system oparty na prywatnej własności środków produkcji i eksploatacji ludzkiej siły roboczej w celu zaspokojenia drapieżnej chciwości kilku bogatych pasożytów trwał dalej.
Obowiązkiem komunistów jest wyjaśniać nieświadome lub półświadome dążenia klasy robotniczej do zmiany społeczeństwa. Tylko klasa robotnicza posiada siłę niezbędną do obalenia dyktatury bankierów i kapitalistów.
Nigdy nie zapominajmy, że żadna żarówka nie świeci, żadne koło się nie obraca i żaden telefon nie dzwoni bez życzliwego pozwolenia klasy robotniczej. W klasie pracującej drzemie ogromna moc. Jednak jest to na ten moment wyłącznie potencjał. Aby ta potencjalna moc stała się rzeczywistością, potrzebne jest coś jeszcze. Tym czymś jest organizacja.
Istnieje dokładna analogia z siłą przyrody. Para to właśnie tego rodzaju potencjalna moc. Stanowiła siłę napędową rewolucji przemysłowej, napędzając silniki, zapewniając światło, ogrzewanie i energię, budzące do życia całe miasta.
Para staje się jednak źródłem energii dopiero wtedy, gdy się ją skoncentruje w mechanizmie zwanym tłokiem parowym. Bez takiego mechanizmu para rozprasza się w atmosferze, tracąc swój ogromny potencjał. Pozostaje wyłącznie potencjałem – i niczym więcej.
Każdy świadomy klasowo pracownik rozumie potrzebę istnienia związku zawodowego. Ale najwyższym wyrazem organizacji proletariackiej jest partia rewolucyjna, która jednoczy najbardziej świadomą, oddaną i bojową warstwę klasy robotniczej w walce o obalenie kapitalizmu. Stworzenie takiej partii jest najpilniejszym zadaniem, przed którym stoimy.
Świadomość klasowa
Rosnąca niestabilność gospodarcza i społeczna grozi podważeniem fundamentów istniejącego porządku. Jak można wyjaśnić gwałtowne wahania w wyborach na całym świecie – w prawo, w lewo i z powrotem w prawo?
Krótkowzroczni lewicowi reformiści obwiniają robotników za ich rzekome zacofanie. W ten sposób próbują się usprawiedliwić i ukryć żałosną rolę, jaką grają oni sami. Odzwierciedla to jednak desperację i całkowity brak sensownej alternatywy. Masy desperacko próbują znaleźć wyjście z kryzysu, i dlatego sprawdzają jedną opcję po drugiej. Każdy rząd, partia i przywódca jest poddawany próbie, by w końcu robotnicy uznali je za niewystarczające i ostatecznie odrzucili.
W ramach tego procesu najbardziej opłakaną rolę odgrywają reformiści, a jeszcze bardziej opłakaną – o ile to możliwe – lewicowi reformiści. Z tego wynika zmiana w świadomości klasowej. Nie jest to rodzaj powolnej, stopniowej zmiany, jakiej można by się było spodziewać.
Dojrzewanie świadomości wymaga oczywiście czasu, ale zmiany ilościowe w końcu osiągają punkt krytyczny, w którym ilość nagle zmienia się w jakość. Nagłe zmiany świadomości są nieodłącznym elementem całej obecnej sytuacji.
Jest to dokładnie ten rodzaj zmian, które obecnie obserwujemy – szczególnie wśród młodzieży. W ramach pewnej ankiety poproszono ponad 1000 dorosłych Brytyjczyków o uszeregowanie słów i wyrażeń, które najbardziej kojarzą im się ze słowem „kapitalizm”.
Najwyższe wyniki osiągnęły „chciwość” (73 proc.), „ciągła presja” (70 proc.) i „korupcja” (69 proc.). 42 proc. respondentów zgodziło się ze stwierdzeniem, że „kapitalizm jest zdominowany przez bogatych, to oni ustalają program polityczny”.
Zmiana ta jest najwyraźniej widoczna w popularności komunistycznych idei wśród młodzieży. Ci młodzi ludzie nazywają siebie komunistami, choć wielu z nich nigdy nie czytało Manifestu Komunistycznego i nie ma żadnej wiedzy na temat socjalizmu naukowego.
Ale zdrada lewicy sprawiła, że słowo „socjalizm” nie przedstawia już żadnej wartości. Nie znajduje odbicia wśród najbardziej radykalnych warstw młodzieży. Młodzież mówi – chcemy komunizmu, tylko komunizmu i niczego mniej.
Kim jest zatem komunista?
W części Manifestu Komunistycznego zatytułowanej Proletariusze i komuniści czytamy, co następuje:
Komuniści nie stanowią żadnej odrębnej partii w stosunku do innych partii robotniczych.
Nie mają oni żadnych interesów odrębnych od interesów całego proletariatu.
Nie wysuwają żadnych odrębnych zasad, w które chcieliby wtłoczyć ruch proletariacki.
Komuniści tym tylko różnią się od pozostałych partii proletariackich, że z jednej strony w walkach toczonych przez proletariuszy różnych narodów podnoszą i wysuwają na czoło wspólne, niezależne od narodowości interesy całego proletariatu, z drugiej zaś strony - że na rozmaitych szczeblach rozwoju, przez które przechodzi walka pomiędzy proletariatem a burżuazją, reprezentują stale interesy ruchu jako całości.
W praktyce więc komuniści są najbardziej zdecydowaną, porywającą naprzód częścią partii robotniczych wszystkich krajów; w teorii wyprzedzają oni pozostałą masę proletariatu zrozumieniem warunków, przebiegu i ogólnych wyników ruchu proletariackiego.
Ten cytat bardzo dobrze oddaje istotę sprawy.
Czy nadszedł czas na Rewolucyjną Międzynarodówkę Komunistyczną?
Rosnący sprzeciw wobec tak zwanej gospodarki wolnorynkowej przeraził apologetów kapitalizmu. Ze strachem spoglądają w niepewną i burzliwą przyszłość.
Wraz z wszechobecnym nastrojem pesymizmu, bardziej rozważni przedstawiciele burżuazji zaczynają odkrywać niewygodne podobieństwa do świata z 1917 r. W tym kontekście pojawia się potrzeba rewolucyjnej partii z czystym sztandarem i jasną polityką rewolucyjną.
Międzynarodowy charakter naszego ruchu wynika z faktu, że kapitalizm jest systemem światowym. Marks od samego początku dążył do stworzenia międzynarodowej organizacji klasy robotniczej.
Jednak od czasu stalinowskiej degeneracji Międzynarodówki Komunistycznej taka organizacja nie istnieje. Nadszedł czas, aby stworzyć Rewolucyjną Międzynarodówkę Komunistyczną!
Niektórzy uznają to za sekciarstwo. Nic bardziej mylnego. Nie mamy absolutnie nic wspólnego z ultralewicowymi i sekciarskimi grupami, które, jak napuszone pawie, spacerują po obrzeżach ruchu robotniczego.
Musimy odwrócić się plecami do sekciarzy i spojrzeć w stronę nowych, świeżych warstw, które zmierzają w kierunku komunizmu. Potrzeba takiego kroku nie jest ani wyrazem niecierpliwości, ani naszych subiektywnych pragnień. Jest ona zakorzeniona w jasnym zrozumieniu sytuacji obiektywnej. To właśnie ona sprawia, że taki krok jest absolutnie konieczny i nieunikniony.
Zbadajmy fakty. Najnowsze sondaże z Wielkiej Brytanii, USA, Australii i innych krajów dają nam bardzo wyraźną wskazówkę, że idea komunizmu szybko się rozprzestrzenia. Potencjał na powstanie silnego ruchu komunistycznego jest ogromny. Naszym zadaniem jest urzeczywistnienie tego potencjału poprzez nadanie mu wyrazu organizacyjnego.
Organizując awangardę klasy pracującej w prawdziwą Rewolucyjną Partię Komunistyczną, łącząc ją ze zdyscyplinowaną organizacją bolszewicką, kształcąc w ideach marksistowskich i szkoląc w metodach Lenina, zbudujemy siłę, która może odegrać kluczową rolę w rozwoju rewolucji socjalistycznej w nadchodzącym okresie.
Oto nasze zadanie. Aby to osiągnąć, musimy pokonać wszystkie przeszkody na naszej drodze.
Stalinizm kontra bolszewizm
Przez długi czas wrogowie komunizmu wierzyli, że z powodzeniem wygnali ducha Rewolucji Październikowej. Upadek Związku Radzieckiego zdawał się potwierdzać ich przekonanie, że komunizm ostatecznie zniknął. „Zimna wojna się skończyła” – cieszyli się – „i to my wygraliśmy”.
Jednakże, w przeciwieństwie do legendy tak uporczywie powtarzanej przez naszych wrogów klasowych, to nie komunizm upadł w latach 80-tych, ale stalinizm – okropna, biurokratyczna i totalitarna karykatura, która nie miała żadnego związku z reżimem demokracji robotniczej ustanowionym przez Lenina i bolszewików w 1917 r.
Stalin przeprowadził polityczną kontrrewolucję przeciwko bolszewizmowi, opierając się na uprzywilejowanej kaście urzędników, którzy doszli do władzy w okresie odwrotu rewolucji po śmierci Lenina. Aby skonsolidować swoją kontrrewolucyjną dyktaturę, Stalin był zmuszony zamordować wszystkich towarzyszy Lenina i ogromną liczbę innych prawdziwych komunistów.
Stalinizm i bolszewizm nie tylko nie są identyczne – są diametralnie różne, są wzajemnie wykluczającymi się i śmiertelnymi wrogami, które rozdziela rzeka krwi.
Degeneracja partii „komunistycznych”
Komunizm jest nierozerwalnie związany z imieniem Lenina i tradycjami rewolucji rosyjskiej, ale dzisiejsze partie komunistyczne są „komunistyczne” tylko z nazwy. Przywódcy tych partii dawno temu porzucili idee Lenina i bolszewizmu.
Decydującym zerwaniem z leninizmem była akceptacja antymarksistowskiej polityki socjalizmu w jednym kraju. W 1928 r. Trocki przewidział, że taka zmiana nieuchronnie doprowadzi do narodowo-reformistycznej degeneracji każdej partii komunistycznej na świecie. Prognoza ta okazała się słuszna.
Początkowo przywódcy partii komunistycznych posłusznie realizowali dyktaty Stalina i biurokracji, niewolniczo podążając za każdym rozkazem z Moskwy. Później odrzucili Stalina, ale zamiast wrócić do Lenina, skręcili ostro w prawo. Zrywając z Moskwą, w większości krajów partie te przyjęły perspektywy i politykę reformizmu.
Podążając za zgubną logiką „socjalizmu w jednym kraju”, kierownictwo każdej partii narodowej dostosowało się do interesów burżuazji własnego kraju. Doprowadziło to do całkowitej degeneracji, a nawet likwidacji partii komunistycznych.
Najbardziej skrajnym przypadkiem była Włoska Partia Komunistyczna (PCI), która niegdyś była największą i najpotężniejszą w Europie. Polityka degeneracji narodowo-reformistycznej doprowadziła w końcu do rozwiązania PCI i przekształcenia jej w partię burżuazyjną.
Brytyjska Partia Komunistyczna utrzymuje obecnie pewien wpływ jedynie za pośrednictwem dziennika Morning Star, którego linia nie wykracza poza łagodną wersję lewicowego reformizmu. W efekcie jest to jedynie lewa przykrywka dla biurokracji związkowej.
Hiszpańska Partia Komunistyczna (PCE) jest w rządzie koalicyjnym, który wysyła broń na Ukrainę w ramach wojny NATO z Rosją. W rezultacie PCE znajduje się w głębokim kryzysie. Skrzydło młodzieżowe (UJCE) odrzuciło oficjalną linię partii i zostało wydalone.
Komunistyczna Partia Stanów Zjednoczonych (CPUSA) funkcjonuje jako maszyna wyborcza dla Partii Demokratycznej, wzywając do głosowania na Bidena jako „wybór przeciwko faszyzmowi”.
Południowoafrykańska Partia Komunistyczna od 30 lat tworzy koalicję z prokapitalistycznym rządem ANC, która ma na koncie takie „sukcesy” jak na przykład masakrę 34 strajkujących górników w Marikanie w 2012 r.
Przykłady można mnożyć.
Kryzys w partiach komunistycznych
W tym krytycznym momencie światowej historii międzynarodowy ruch komunistyczny znajduje się w kompletnej rozsypce.
Partie komunistyczne na całym świecie zareagowały na masakrę w Gazie wezwaniem do „poszanowania” prawa międzynarodowego i rezolucji Organizacji Narodów Zjednoczonych, czyli komitetu głównych mocarstw imperialistycznych.
Inwazja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku doprowadziła do głębokiego rozłamu, a większość partii komunistycznych skandalicznie ugięła się pod pozycją własnej klasy rządzącej. Wiele partii komunistycznych, zwłaszcza na Zachodzie, starało się ukryć swoje milczące poparcie dla NATO pod pacyfistycznymi apelami o pokój, „negocjacje” itp. Atak Izraela na Strefę Gazy jeszcze pogorszył sytuację.
Na przykład Francuska Partia Komunistyczna (PCF) wycofała się z lewicowej koalicji wyborczej (NUPES), ponieważ jej lider, Mélenchon, odmówił uznania Hamasu za organizację terrorystyczną.
Z drugiej strony niektóre partie stały się niewiele więcej niż instrumentami rosyjskiej i chińskiej polityki zagranicznej, przedstawiając te kraje jako postępowych sojuszników w walce słabych i zależnych narodów o „uwolnienie się od imperialistycznej kolonizacji i niewolnictwa zadłużenia”.
Skrajnym przypadkiem jest Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPFR). Partia Ziuganowa utraciła wszelkie roszczenia do niezależnego istnienia, nie mówiąc już o nazywaniu się „komunistyczną”, gdyż już dawno stała się potulnym zwolennikiem reakcyjnego reżimu Putina.
Te sprzeczności doprowadziły do serii rozłamów. Międzynarodowe Spotkanie Partii Komunistycznych i Robotniczych (IMCWP) w Hawanie w 2023 r. nie przyniosło nawet oświadczenia w sprawie wojny na Ukrainie, ponieważ nie udało się znaleźć „konsensusu”.
Kryzys w ruchu komunistycznym i rola KKE
Wielu szeregowych robotników-komunistów zareagowało na ten bezwstydny rewizjonizm.
Grecka Partia Komunistyczna (KKE) podjęła bez wątpienia ważne kroki w kierunku odrzucenia starej, zdyskredytowanej stalinowsko-mienszewickiej idei dwóch stadiów. Przyjęła prawidłowe internacjonalistyczne stanowisko w sprawie wojny na Ukrainie, którą scharakteryzowała jako konflikt między imperialistami.
KKE prowadziła bojkot transportu broni z greckich portów na Ukrainę. Każdy konsekwentny komunista przywita te działania z radością. Jednakże, choć jest to niewątpliwie bardzo ważne, jest zbyt wcześnie, aby stwierdzić, że postęp dokonany przez greckich komunistów zakończył się sukcesem.
W szczególności konieczne jest całkowite zerwanie z antymarksistowską teorią socjalizmu w jednym kraju i przyjęcie leninowskiego podejścia zjednoczonego frontu.
KKE stara się budować więzi z innymi partiami komunistycznymi, które podzielają jej stanowisko w sprawie wojny na Ukrainie jako konfliktu między imperialistami. To krok we właściwym kierunku. Jednak warunkiem sukcesu jest otwarta i demokratyczna debata z udziałem wszystkich prawdziwych tendencji komunistycznych na świecie.
Na podstawie dyplomacji i „konsensusu” w miejsce debaty i demokratycznego centralizmu nie sposób zorganizować prawdziwej Międzynarodówki Komunistycznej w oparciu o idee i metody Lenina.
Naszym zadaniem jest powrót do rewolucyjnych podstaw ruchu komunistycznego, zerwanie z tchórzliwym rewizjonizmem i przyjęcie sztandaru Lenina. W tym celu wyciągamy rękę w geście przyjaźni do każdej partii lub organizacji, która podziela ten cel.
Kiedy Trocki tworzył Międzynarodową Lewicową Opozycję, wyobrażał ją sobie jako część międzynarodowego ruchu komunistycznego. Jesteśmy prawdziwymi komunistami – bolszewikami-leninistami – którzy zostali wykluczeni z szeregów ruchu komunistycznego przez biurokratyzm Stalina.
Zawsze walczyliśmy o utrzymanie czerwonego sztandaru Października i prawdziwego leninizmu, a teraz musimy odzyskać należne nam miejsce jako integralnej części światowego ruchu komunistycznego.
Nadszedł czas, aby rozpocząć w ramach naszego ruchu szczerą dyskusję na temat przeszłości, która ostatecznie zerwie z ostatnimi pozostałościami stalinizmu i przygotuje grunt pod trwałą komunistyczną jedność na solidnych fundamentach leninizmu.
Precz z rewizjonizmem!
Za bojową jedność wszystkich komunistów!
Powróćmy do Lenina!
Polityka Lenina
Naszym zadaniem na dziś nie jest pozyskanie mas. To coś, co całkowicie wykracza poza nasze obecne możliwości. Naszym celem jest pozyskanie najbardziej zaawansowanych i świadomych klasowo elementów. Tylko w ten sposób możemy znaleźć drogę do mas. Ale nie możemy lekceważyć naszego podejścia do mas.
Nowe pokolenie robotników i młodzieży szuka wyjścia z impasu. Najlepsze elementy zrozumiały już, że jedynym rozwiązaniem jest obranie drogi rewolucji socjalistycznej.
Ta awangarda zaczyna rozumieć naturę stojących przed nimi problemów i zaczyna stopniowo pojmować potrzebę radykalnych rozwiązań. Niecierpliwość może jednak prowadzić do błędów.
Praca komunistów byłaby bardzo prosta, gdyby wystarczyło obrzucać klasę robotniczą rewolucyjnymi hasłami. Jest to jednak całkowicie nieadekwatne i może nawet przynieść efekt przeciwny do zamierzonego.
Klasa robotnicza może uczyć się tylko poprzez doświadczenie, zwłaszcza doświadczenie wielkich wydarzeń. Zwykle uczy się powoli – zbyt wolno dla wielu rewolucjonistów, którzy czasami ulegają wpływowi niecierpliwości i frustracji.
Lenin zrozumiał, że zanim bolszewicy będą mogli zdobyć władzę, muszą najpierw zyskać poparcie mas. W tym celu niezbędna jest jak największa elastyczność w taktyce. Lenin zawsze zalecał rewolucjonistom cierpliwość. „Cierpliwie wyjaśniać” – tak radził bolszewikom, nawet w ogniu rewolucji 1917 r.
Bez zrozumienia taktyki opartej na konkretnym doświadczeniu klasy robotniczej, wszelka rozmowa o budowaniu ruchu rewolucyjnego jest czczą gadaniną; jest jak nóż bez ostrza. Dlatego właśnie kwestie strategii i taktyki muszą zajmować centralne miejsce w rozważaniach komunistów. Zarówno Lenin, jak i Trocki mieli bardzo jasną wizję powiązań komunistycznej awangardy z masowymi organizacjami reformistycznymi.
Jak najlepiej podsumował to Lenin w pracy, która do dziś pozostaje ostatnim słowem w kwestii taktyki rewolucyjnej – Dziecięcej chorobie „lewicowości” w komunizmie. Ponad sto lat później pisma Lenina na ten ważny temat dla pseudo-trockistowskich sekciarzy pozostają zamkniętą księgą.
Wszędzie, gdzie takie grupy działają, udało się im zabrudzić sztandar trockizmu i wyświadczyć nieocenione usługi biurokracji. Wyobrażają sobie, że organizacje masowe można po prostu traktować jako historyczną ciekawostkę. Ich stosunek do masowych organizacji ogranicza się do ciągłych wrzasków o zdradzie. Taktyka ta prowadzi jednak prosto w ślepą uliczkę.
Sekty nie mają nic wspólnego z elastycznymi metodami Lenina i Trockiego, którzy zrozumieli konieczność budowania przez komunistów pomostów do mas robotników pozostających pod wpływem reformistów.
Musimy zdecydowanie odwrócić się plecami od tego jałowego sekciarstwa i odważnie zwrócić się w stronę klasy robotniczej. Poprzez cierpliwe wyjaśnianie masom polityki komunistycznej i stawianie żądań przywódcom reformistów, możliwe jest przekonanie reformistycznych robotników do komunizmu.
„Cała władza w ręce rad”
Wystarczy wspomnieć, że w 1917 r. Lenin wysunął hasło „cała władze w ręce rad” w czasie, gdy organizacje te, reprezentujące masy robotników i żołnierzy, znajdowały się pod kontrolą reformistycznych mienszewików i socjalistów-rewolucjonistów.
Tym hasłem Lenin mówił do reformistycznych przywódców – „większość jest po waszej stronie. Proponujemy, abyście to wy wzięli władzę w swoje ręce i dali ludziom to, czego chcą – pokój, chleb i ziemię. Jeśli to zrobicie, będziemy was wspierać, unikniemy wojny domowej, a walka o władzę ograniczy się do pokojowej walki o wpływy wewnątrz rad”.
Tchórzliwi przywódcy reformistów nie mieli jednak zamiaru przejąć władzy. Podporządkowali się burżuazyjnemu Rządowi Tymczasowemu, który z kolei działał na usługach imperializmu i reakcji. W ten sposób robotnicy i żołnierze zorganizowani w radach przekonali się o zdradzieckiej naturze swoich przywódców i zwrócili się w stronę bolszewizmu.
Tylko w ten sposób bolszewicy mogli z małej partii liczącej około 8000 członków w lutym 1917 r. stać się masową siłą zdolną do zdobycia większości w radach w okresie bezpośrednio poprzedzającym Rewolucję Październikową.
Przede wszystkim konieczne jest dziś utrzymanie odpowiedniego wyczucia proporcji. Siły prawdziwego komunizmu zostały dotknięte historyczną porażką, nad którą nie mamy kontroli. Jesteśmy mniejszością mniejszości w ramach ruchu robotniczego.
Mamy poprawne idee, ale zdecydowana większość klasy robotniczej musi się jeszcze przekonać, że są one słuszne i potrzebne. W większości robotnicy pozostają pod wpływem tradycyjnych organizacji reformistycznych z tego prostego powodu, że przywódcy tych organizacji oferują im coś, co wydaje się łatwym i bezbolesnym wyjściem z kryzysu.
W rzeczywistości droga ta prowadzi jedynie do dalszych porażek, rozczarowań i nieszczęść. Komuniści w żadnym wypadku nie mogą pozostawić klasy robotniczej na łaskę reformistycznych zdrajców i biurokratów. Wręcz przeciwnie, musimy prowadzić z nimi nieubłaganą walkę. Nie ma jednak sposobu, by klasa robotnicza mogła uniknąć przejścia przez bolesną szkołę reformizmu.
Naszym zadaniem nie jest szydzić z reformistów z boku, ale przejść przez doświadczenie reformizmu razem z masami, ramię w ramię, pomagając robotnikom wyciągnąć wnioski i znaleźć drogę naprzód, tak jak zrobili to bolszewicy w 1917 r.
Musimy zbudować pomost między nami, a klasą robotniczą!
Musimy nawiązać dialog z robotnikami, nie jako obce czy wrogie elementy, ale jako towarzysze w walce ze wspólnym przeciwnikiem – kapitałem. Musimy udowodnić wyższość komunizmu nie słowami, lecz czynami.
Musimy znaleźć sposoby i środki, aby zdobyć poparcie wśród robotników pozostającymi pod wpływem reformizmu. Biurokracja użyje wszelkich metod, aby izolować komunistów od szeregowych pracowników. Będzie stosować wszelkiego rodzaju ataki – zakazy, wydalenia, kłamstwa, oszczerstwa i obelgi. Ale komuniści zawsze znajdą sposób na pokonanie tych przeszkód. Nie istnieje żaden środek, dzięki któremu biurokracja organizacji robotniczych może uniemożliwić komunistom dotarcie do klasy pracującej.
W dobieraniu taktyki nie kierujemy się żadną złotą regułą. Taktyka zawsze musi zależeć od konkretnych warunków – to nie kwestia zasad, lecz praktyki. Lenin zawsze miał elastyczne podejście do spraw taktyki. Lenin, który nieugięcie opowiadał się za zerwaniem z socjaldemokracją w 1914 r. i wspierał utworzenie niezależnej Partii Komunistycznej w Wielkiej Brytanii, zaproponował również brytyjskiej partii ubieganie się o członkostwo w Partii Pracy, przy jednoczesnym zachowaniu własnego programu, sztandaru i polityki.
W pewnych okolicznościach może być konieczne wysłanie wszystkich naszych sił do reformistycznych organizacji, aby przekonać nastawionych lewicowo robotników do przyjęcia zdecydowanego stanowiska rewolucyjnego.
Na obecnym etapie nie jest to jednak możliwe. Nie ma ku temu warunków. Na każdym etapie konieczne jest jednak ciągłe poszukanie dróg do klasy robotniczej. To z kolei nie jest prosta kwestia taktyki, ale sprawa życia i śmierci dla komunistycznej awangardy.
Komuniści, nawet działając jako niezależna partia, są zobowiązani do zwrócenia się w stronę masowych organizacji klasy robotniczej, realizując taktykę zjednoczonego frontu tam, gdzie to możliwe, w celu znalezienia drogi do mas. Jest to podstawowa wiedza dla każdego, kto choćby pobieżnie zapoznał się z ideami i metodami Marksa, Engelsa, Lenina i Trockiego.
Nasza polityka opiera się właśnie na radach Lenina i tezach pierwszych czterech kongresów Międzynarodówki Komunistycznej. Jeśli nasi sekciarscy krytycy tego nie rozumieją, to jest to wyłącznie ich błąd.
O co walczymy?
Zasadniczo cele komunistów są takie same, jak cele robotników jako całości. Opowiadamy się za całkowitą eliminacją głodu i bezdomności, za gwarantowaną pracą w dobrych warunkach, za drastycznym skróceniem tygodnia pracy i zdobyciem dla mas wolnego czasu, za gwarantowaną, wysokiej jakości opieką zdrowotną i edukacją, za zniesieniem imperializmu i wojen oraz za zakończeniem szaleńczego niszczenia naszej planety.
Zwracamy jednak uwagę, że w warunkach kapitalistycznego kryzysu cele te można osiągnąć jedynie poprzez nieustępliwą walkę do końca – aż do wywłaszczenia bankierów i kapitalistów. Z tego powodu Trocki wypracował ideę żądań przejściowych.
Komuniści będą interweniować z jak największą energią w każdej walce klasy robotniczej. Konkretne żądania będą się oczywiście zmieniać wraz z warunkami i dostosowywać do okoliczności każdego kraju. Dlatego w niniejszym manifeście nie ma miejsca na szczegółowy program.
Metodę, za pomocą której komuniści we wszystkich krajach powinni formułować konkretne żądania, opracował Trocki w 1938 r. Teorię tę zawarto w fundamentalnej pracy Czwartej Międzynarodówki – Śmiertelnej agonii kapitalizmu i zadaniach Czwartej Międzynarodówki – znanej również jako Program przejściowy.
Postulaty przedstawione w tym dokumencie stanowią podsumowanie programu opracowanego przez Lenina i bolszewików, a także opublikowanych tezach i dokumentach pierwszych czterech kongresów Międzynarodówki Komunistycznej.
Podstawowa idea żądań przejściowych jest prosta. Trocki wyjaśniał, że w okresie upadku kapitalizmu każda poważna walka o poprawę standardów życia nieuchronnie wykracza „poza granice kapitalistycznych stosunków własności i burżuazyjnego państwa”.
Tak jak w działaniach wojennych bitwy obronne mogą przekształcić się w bitwy ofensywne, tak w walce klasowej walka o palące żądania może w pewnych okolicznościach doprowadzić do skoku świadomości i ruchu w kierunku rewolucyjnej walki o władzę.
W ostatecznym rozrachunku żadna reforma nie może nabrać trwałego charakteru, jeśli nie jest powiązana z obaleniem burżuazyjnego porządku.
Komuniści walczą o całkowitą emancypację klasy robotniczej, o wolność od ucisku i udręki pracy najemnej. Można to osiągnąć jedynie poprzez zniszczenie burżuazyjnego państwa, wywłaszczenie środków produkcji i wprowadzenie socjalistycznego planowania pod demokratyczną kontrolą i zarządem robotników.
Od tego zależy przyszłość ludzkości. Słowami wielkiego irlandzkiego marksisty, Jamesa Connolly'ego:
Nasze żądania są jak najbardziej umiarkowane – chcemy po prostu zdobyć cały świat!
Czy komunizm to utopia?
Ostatnim schronieniem obrońców kapitalizmu jest stwierdzenie, że nie ma alternatywy dla ich upadłego systemu. Ale czy ktokolwiek rozsądny może w to uwierzyć?
Czy to prawda, że ludzkość nie jest w stanie wyobrazić sobie systemu, który byłby lepszy od obecnej sytuacji? To abstrakcyjne twierdzenie obraża inteligencję naszego gatunku.
Zniesienie dyktatury bankierów i kapitalistów pozwoli na stworzenie gospodarki racjonalnie planowanej dla zaspokojenia potrzeb ludzkości, a nie pazernej chciwości garstki miliarderów.
Rozwiązanie jest oczywiste dla każdej trzeźwo myślącej osoby. Dziś jest ono w zasięgu ręki. Komunizm to jedyny sposób na zniesienie głodu, ubóstwa, wojen i wszystkich innych udręk kapitalizmu oraz stworzenie lepszego świata dla całej ludzkości.
Wrogowie komunizmu twierdzą, że to utopia. To oskarżenie brzmi nieco ironicznie. Utopijny jest właśnie system społeczno-gospodarczy, który przeżył swoją użyteczność, a samo jego istnienie stoi w rażącej sprzeczności z rzeczywistymi potrzebami społeczeństwa. Taki system nie ma prawa istnieć i jest skazany na śmietnik historii.
W komunizmie nie ma nic utopijnego. Wręcz przeciwnie. Materialne warunki dla nowego i wyższego społeczeństwa ludzkiego już istnieją na całym świecie.
Ogromny postęp w nauce i technologii rysuje przed nami obraz świata wolnego od ubóstwa, bezdomności i głodu. Rozwój sztucznej inteligencji, w połączeniu z nowoczesną robotyką, mógłby przyczynić się do skrócenia godzin pracy do takiego stopnia, że ostatecznie ludzie nie będą już musieli pracować, chyba że z własnego wyboru.
Zniesienie niewolnictwa pracy najemnej jest materialną przesłanką społeczeństwa bezklasowego. Dzisiaj jest to w pełni możliwe. Nie jest to utopia, ale perspektywa na wyciągnięcie ręki. Nowy świat rodzi się w ramach starego systemu, wzrastając po cichu, lecz nieprzerwanie.
W kapitalizmie jednak wszystko zmienia się w swoje przeciwieństwo. W systemie, w którym produkcja jest podporządkowana żądzy zysku, każdy nowy postęp technologiczny oznacza wzrost bezrobocia wraz z wydłużeniem dnia pracy oraz dalszym wyzyskiem i niewolnictwem.
To, co proponujemy, to zastąpienie niesprawiedliwego i irracjonalnego systemu, w którym wszystko jest podporządkowane nienasyconej chciwości nielicznych – racjonalną i harmonijną gospodarką planową, opartą na produkcji zaspokajającej ludzkie potrzeby.
Naprzód ku prawdziwej Międzynarodówce Komunistycznej!
Trzy dekady temu, w czasach upadku Związku Radzieckiego, Francis Fukuyama triumfalnie ogłosił koniec historii. Ale historii nie tak łatwo się pozbyć. Kontynuuje ona swój nieubłagany pochód naprzód, niezależnie od opinii burżuazyjnych pismaków. Koło historii obróciło się o 180 stopni.
Upadek Związku Radzieckiego był niewątpliwie wielkim wydarzeniem. Ale z perspektywy czasu będzie postrzegany wyłącznie jako preludium do znacznie większego wydarzenia – ostatecznego kryzysu kapitalizmu.
Z powodów opisanych powyżej, obecny kryzys będzie miał charakter długotrwały. Może trwać latami – nawet dekadami – i zaliczy wzloty i upadki ze względu na brak czynnika subiektywnego. Jest to jednak tylko jedna strona medalu.
Kryzys będzie długotrwały, to fakt, ale to wcale nie oznacza, że będzie cichy i spokojny. Wręcz przeciwnie! Wkroczyliśmy w najbardziej burzliwy i niespokojny okres współczesnej historii. Kryzys dotknie jeden kraj po drugim. Klasa robotnicza będzie miała wiele okazji do przejęcia władzy. Potężne i gwałtowne eksplozje są nieuniknione. Wybuchną, gdy najmniej się ich spodziewamy. Musimy być na to przygotowani.
Nie trzeba już przekonywać szerokich warstw młodzieży o wyższości komunizmu. Ci ludzie już są komunistami. Szukają czystego sztandaru, organizacji, która radykalnie zerwie z reformizmem i tchórzliwym „lewicowym” oportunizmem.
Musimy podjąć wszelkie praktyczne środki, aby takie osoby znaleźć i zrekrutować. Wiąże się to z ogłoszeniem nowej partii i nowej Międzynarodówki. Wymaga tego od nas sytuacja. Jest to absolutnie konieczne i pilne zadanie, którego nie możemy odkładać na później.
Potrzebna jest prawdziwa Partia Komunistyczna, oparta na ideach Lenina i innych wielkich nauczycieli marksizmu, oraz Międzynarodówka na wzór Międzynarodówki Komunistycznej z pierwszych pięciu lat jej istnienia.
Nasze szeregi są wciąż nieliczne w porównaniu z wielkimi zadaniami, przed którymi stoimy. Nie mamy co do tego żadnych złudzeń. Ale każdy ruch rewolucyjny w historii zawsze zaczynał życie jako mały i pozornie nieistotny element.
Mamy do wykonania ważną pracę, która już przynosi owoce i osiągnęła decydujący etap. Rozwijamy się w szybkim tempie, ponieważ płyniemy wraz z nurtem historii. Przede wszystkim mamy poprawne idee. Lenin powiedział, że marksizm jest wszechmocny, ponieważ jest prawdziwy. Ten fakt napełnia nas zaufaniem w przyszłość.
Wielki francuski utopijny socjalista, Fourier, zdefiniował socjalizm jako sposób na urzeczywistnienie potencjału ludzkości.
W komunizmie, po raz pierwszy w historii ludzkości, runą wszelkie przeszkody, a masy wreszcie będą mogły przejąć na własność świat kultury, którego im do tej pory odmawiano. Ludzkość wkroczy na drogę rozkwitu sztuki, muzyki i kultury, jakiego świat jeszcze nie widział.
Komunizm oznacza nowy świat, w którym życie nabierze zupełnie nowego znaczenia. Po raz pierwszy ludzkość będzie mogła w końcu rozwijać się w pełni, na zasadach całkowitej równości. Będzie to skok ludzkości z dziedziny konieczności w dziedzinę wolności.
Ludzie nie będą już musieli kierować oczu ku górze w poszukiwaniu lepszego życia po śmierci. Doświadczą nowego świata, w którym samo życie, oczyszczone ze skazy ucisku, wyzysku i niesprawiedliwości, nabierze zupełnie nowego znaczenia.
O tę właśnie wspaniałą sprawę walczymy – o raj na tym świecie, tu i teraz.
Na tym właśnie polega prawdziwy komunizm.
Jest to jedyna sprawa, o którą warto walczyć.
Dlatego właśnie jesteśmy komunistami.
Obowiązkiem każdego z nas jest upewnić się, że praca ta zostanie wykonana natychmiast, bez wahania i z absolutnym przekonaniem, że odniesiemy sukces.
Niech naszymi hasłami będą:
Precz z imperialistycznymi bandytami!
Precz z kapitalistycznym niewolnictwem!
Wywłaszczyć bankierów i kapitalistów!
Niech żyje komunizm!
Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!
Naprzód ku budowie nowej Międzynarodówki!