W sierpniu inflacja osiągnęła w Polsce rekordową wysokość 16,1%, przy wzroście płac o 12,7%1. Oznacza to realny spadek siły nabywczej na poziomie 3,4 pp — wyższy u najbiedniejszych, których płace rosną o wiele wolniej, oraz emerytów i rencistów, których źródła utrzymania nie podlegają waloryzacji. Według raportu Szlachetnej Paczki poniżej poziomu skrajnego ubóstwa w Polsce żyje już ponad półtora miliona osób, w tym ponad pół miliona dzieci i osób starszych.
[Source]
W takim klimacie burżuazyjne media biją na alarm, bo PiS chce wprowadzić 50-procentowy podatek od nadzwyczajnych zysków dla firm, który, według szacunków, miałby kosztować je 13,5 miliardów złotych. Znaczy to, że nadmiarowe zyski wielkich firm wynoszą 27 miliardów złotych. W momencie, gdy milionom brakuje na podstawowe potrzeby życiowe, a widmo mroźnej zimy jest tuż za rogiem, prezesi i akcjonariusze zagarną dla siebie tak niebotyczne kwoty. Nie jest to żadna anomalia w systemie — to jego element. Akumulacja bogactwa i luksusów na jednym krańcu społeczeństwa oznacza akumulację biedy, upokorzenia i cierpienia na drugim. Takie jest prawo ekonomii.
Głód
Aktualnie są dni, że nic nie jem. Od sierpnia schudłam czterdzieści pięć kilo. Mam złe wyniki, niską hemoglobinę. Lekarz zaleca mi przytyć i jeść więcej buraków. Nie mogę tego zrobić, bo nie mam pieniędzy na jedzenie.
Tymi słowami zaczyna się raport o biedzie w roku 2022 w Polsce, rzekomo kraju pierwszego świata. Pani Krystyna przeżyła wypadek i dwie operacje, ale czy przeżyje realia polskiego kapitalizmu? Odcięty został jej prąd, w mieszkaniu jest pleśń. Na życie zostaje jej 1 złotówka dziennie. Żyje z czterema kotami i psem. Stwierdza, że jeśli coś się nie zmieni to razem umrą. Przepracowała 35 lat.
Dalej zobaczyć możemy inne historie anonimowych osób – starszej kobiety spłacającej za emeryturę lichwę zaciągniętą na leczenie męża, która na pytanie o swoje marzenie odpowiada bez namysłu: „Chciałabym więcej jeść”.
Samotnej osoby która jest zmuszona oddać ukochane zwierzę do schroniska, bo tam je nakarmią.
Starszego pana Ireneusza, astmatyka niewidzącego na jedno oko, żyjącyego samotnie, z kotem-przybłędą, Filarem, w dziurawej ruderze bez okien, bez dostępu do wody. Na pytanie o marzenie odpowiada krótko – chce przeżyć, i zjeść słodycze na święta. Brakuje mu siły na zabezpieczenie się przed mrozem.
Kobiety która mieszka bez bieżącej wody i toalety. Po zapłaceniu za rachunki i leki zostaje jej na miesiąc 300 złotych. Jej marzeniem jest nie być głodną i nie musieć prosić sąsiadów o resztki, choć najchętniej już by umarła.
Małżeństwa które obiady je dwa, trzy razy w miesiącu, i jedyne co robi to śpi, rozmawia i modli się razem. Ich najgorszą zmorą są zimne noce.
Wreszcie, osoby która twierdzi, że jest jej dobrze, bo ma stolik, telewizor, łóżko i dach nad głową. Jej marzeniem jest pokój na świecie.
Poniżej minimum socjalnego żyło w 2021 roku 40% polaków. W okresie ogromnego kryzysu inflacyjnego procent ten jedynie rośnie, szczególnie że nie dochodzi do waloryzacji rent czy emerytur. Natomiast w rodzinach objętych pomocą Szlachetnej Paczki średni dochód na osobę wynosił 13 złotych i 11 groszy na dzień.
Mimo tego co nam wmawia Gazeta Wyborcza, TVN i TVP we wspólnym, anty robotniczym froncie, nie jesteśmy w tym wszyscy razem. W czasie gdy liberalne dziennikarzyny wymyślają sobie iście „tragiczne” historie o biedniejącej klasie średniej której brakuje na jazdy konne dla dzieci2, w domu większości polaków odbywają się prawdziwe dramaty. Chleb podrożał o 29%, mąka o 45%, olej i tłuszcze o 38%. W badaniu opublikowanym w cytowanym raporcie na pytanie „Czy w ciągu ostatnich 6 miesięcy odczułeś wzrost cen żywności?” na „tak” odpowiedziało 95% badanych. 45% badanych powiedziało, że oszczędza na żywności. Nie będzie to martwić bogaczy, którzy mają aż nadmiar pieniędzy na jedzenie, natomiast najbiedniejsi będą musieli w tę zimę wybierać – jedzenie czy ogrzewanie?
Chłód
Pan Adam mieszka samemu w barakowozie, zabija dziury deskami, uszczelnia dach – robi wszystko aby jego dom się nie rozleciał. I boi się zimy, bo nie chce zamarznąc. Nie myśli o przyszłości – wszystkie siły skupia na przetrwaniu następnego dnia.
Pani Zofia mieszka sama, otoczona jedynie zwierzętami od czasu śmierci jej męża. Często nie ma sił nawet się umyć. W rozpadającym się domu chodzi w ocieplanych butach. Jej marzenie? Dostać duży, biały obrus.
Pan Antonii nie je ciepłych posiłków, nie ma łazienki, ogrzewania, nie może podjąć pracy przez chorobę cukrzycową, nie ma jak dojechać do lekarzy, nie ma nawet łóżka z prawdziwego zdarzenia. Kiedyś lubił majsterkować, ale stracił wszystkie narzędzia. Ma dopiero 63 lata. Jest mu obojętne co się stanie zimą.
Wreszcie, anonimowa kobieta wstaje rano aby nagrzać w piecu, po czym wraca do łóżka pod kołdrę, i stara się przeżyć.
W porównaniu z październikiem 2021, cena opału wzrosła o 147%, a energii o 27%. Cena ekogroszku wzrosła nawet 3, lub 4-krotnie. Ponad połowa badanych boi się, że nie będzie w stanie w zimie ogrzać domu. 36% badanych powiedziało, że oszczędza na ogrzewaniu. Nie będzie to martwić bogaczy, którzy mają aż nadmiar pieniędzy na opał, natomiast najbiedniejsi będą musieli w tę zimę wybierać – ogrzewanie czy leki?
Ból
Pani Barbara cierpi na raka i depresję. Jedyne momenty bez bólu to te po morfinie, lub w trakcie snu. Po wykupieniu leków zostaje jej 8 złotych na dzień.
Pan Marcin pracował całe swoje życie. Gdy spadł z rusztowania lekarze nie dawali mu wiele szans na wybudzenie ze śpiączki – przeżył jednak, choć z niedowładem połowy ciała. Nie może pracować, nie może utrzymać rodziny, a ból powraca.
Anonimowa staruszka jeszcze do niedawna była aktywną kobietą, jednak seria chorób na których leczenie musi wydawać 2500 złotych miesięcznie spowodowała, że nie może już zapanować nad domowym budżetem.
Inna anonimowa kobieta cierpi na białaczkę, nie może nawet zobaczyć swoich dzieci. Wspólne chwile z mężem które jej zostały odbiera jego praca – musi spłacić długi.
W 2020 roku co trzeci mieszkaniec Polski cierpiał na choroby przewlekłe lub zmagał się z długotrwałymi problemami zdrowotnymi. Równocześnie, z porad podstawowej opieki lekarskiej skorzystał w tym czasie tylko co czwarty polak, z porad specjalisty co siódmy, a z porad stomatologa co jedenasty. Ponad 2,5 milionów polaków w wieku produkcyjnym nie podejmuje pracy z powodu choroby lub niepełnosprawności. W co piątej rodzinie wspieranej przez Szlachetną Paczkę w której występuje choroba lub niepełnosprawność nie ma wystarczającej ilości pieniędzy na aby pokryć wydatki na leki. 17% badanych powiedziało, że oszczędza na lekach i opiece medycznej. Nie będzie to martwić bogaczy, którzy mają aż nadmiar pieniędzy na opiekę medyczną, natomiast najbiedniejsi będą musieli w tę zimę wybierać – leki czy relacje międzyludzkie?
Samotność
Pan Andrzej cierpi z powodu choroby psychicznej, która uniemożliwia mu pracę. Otrzymuje miesięcznie jedynie 1332 złotych, nigdy nie zalega z opłatami. Jego marzenie na święta? Flaczki wołowe.
Pani Wanda cierpi na chorobę serca i depresję. Ma problemy finansowe, wynajmuje pokój w hostelu bo nie ma własnego mieszkania. Mimo tego stara się żyć jak najlepiej może.
Pani Barbara żyła z mężem alkoholikiem i przemocowcem. Po zaatakowaniu jej siekierą trafił do więzienia, jednak to ona musi spłacić chwilówki które zaciągnął na alkohol, i to ją nękają lichwiarze. Po dwudziestu latach pracy ma 1555 złotych emerytury.
Anonimowy mężczyzna próbował założyć rodzinę, ale nie powiodło mu się to. Stracił wszystko w pożarze mieszkania. Wychodzi po chleb i patrzy się na puste ściany. Swoje życie sam nazywa wegetacją.
Samotnie żyje już co trzeci polak. W 2021 roku półtorej tysiąca dzieci i nastolatków podjęło próby samobójcze. W tym samym roku co dziesiąty polak przyznał, że zmagał się z depresją, a 3% cierpi na nią aktualnie. 4% polaków przyznało, że myślało w ciągu ostatniego roku o odebrania sobie życia. To ponad półtorej miliona osób. Cena za godzinną sesję terapeutyczną czy psychiatryczną wynosi nawet 200 złotych, a terminy na NFZ są dostępne najwcześniej za pół roku. Nie będzie to martwić bogaczy, którzy mają aż nadmiar pieniędzy na opiekę psychiatryczną i zabawy z przyjaciółmi, natomiast najbiedniejsi będą musieli w tę zimę wybierać – relacje międzyludzkie? Leki? Jedzenie? Ogrzewanie?
Niech żyje bieda!
To wszystko nie obchodzi panów-prezesów, akcjonariuszy, lichwiarzy, kamieniczników, milionerów i innych pasożytów społecznych. Ba, mogą oni wspólnym chórem zaśpiewać na otuchę głodującym, marznącym, cierpiącym, tym, którym głos staje w gardle – niech żyje bieda! Historii takich jak wyżej jest więcej – całe półtorej miliona historii osób w skrajnym ubóstwie. W tym samym czasie nadmiarowe zyski samych wielkich firm wynoszą 27 miliardów. Każda z tych 27 miliardów złotówek to kawałek chleba wyrwany z ust dziecka, każde z tych 2,7 miliardów dziesięciu złotych to leki zabrane staruszkowi, każde z tych 135 milionów dwustu złotych to godzinna terapia zabrana nastolatkowi z depresją, każde z tych 9 milionów trzech tysięcy to tona węgla, która stoi między życiem a śmiercią dla biednej rodziny która ogrzewa piecem swój dom. Do tych 27 miliardów należy dodać jednak miliony spłacane w ratach na rzecz lichwiarzy, miliardy płacone przez nieposiadających mieszkanie na rzecz posiadających ich nadmiar, czy setki miliardów zysków nie nadmiarowych, idących do kieszeni akcjonariuszy i prezesów. Wtedy dopiero zrozumieć można prawdziwą skalę tej wielkiej grabieży jaka ma dziś miejsce nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Niedługo przed napisaniem tego artykułu całą Polskę obiegła informacja o matce która koczowała ze swoją 2 letnią córką w lesie, w namiocie. Została jej odebrana, jako że sytuacja zagrażała życiu dziecka. I o ile kiedyś spotkałoby się to z potępieniem „patologicznego zachowania” matki, tak dziś prawie każdy rozumie jej sytuację i sympatyzuje z nią. To są właśnie skutki wszechwładzy kapitału nad ludzkim życiem – upodlenie, głód i nędza z jednej strony, a bogactwo i luksusy z drugiej.
Precz z biedą!
Ale świat nie musi tak wyglądać. Nie jest celem autora tego tekstu wprowadzenie czytelnika w stan załamania i apatii. Wręcz przeciwnie – celem jest rozniecanie ognia, który może spalić u podstaw całą tę przeklętą konstrukcję na której szczycie stoi dziś banda kanibali i pasożytów. Świat jest dziś wystarczająco bogaty aby każdy mógł otrzymać tak podstawowe rzeczy jak jedzenie, opiekę medyczną, opał, ubranie i dom. Dlaczego jednak tego nie otrzymuje? Powód jest prosty – nie opłaca się to. Kapitalizm jest systemem opartym na zysku, dlatego wszystko co nie jest opłacalne jest przez niego po prostu zwalczane. I o ile kiedyś, w momencie gdy kapitalizm zapewniał społeczeństwu jakiś postęp, możliwe było polepszenie stanu życia ludzi w trakcie jego istnienia, o tyle teraz kapitalizm przeżywa swoje przedśmiertne konwulsje bo znajduje się w stanie terminalnego kryzysu. Tego kryzysu nie da się rozwiązać w ramach kapitalizmu – potrzebne jest kompletne zerwanie z nim i ustanowienie społeczeństwa opartego nie na zysku, a na potrzebach ludzkich. Jedynie w ten sposób możemy odstawić do lamusa historii ubóstwo i upodlenie których źródłem jest dziś społeczeństwo klasowe.